USA zastosuje w Iraku broń z mikrofalą
Siły USA zaprezentowały nową niezabijającą broń energetyczną - działko mikrofalowe, mające znaleźć zastosowanie w rejonach kryzysowych - np. w Iraku - przeciwko demonstrantom i potencjalnym napastnikom.
Telewizje CNN i BBC pokazały zdjęcia "szeryfa", a wiele mediów w Internecie dość szczegółowo opisuje te nową broń, wypróbowaną z powodzeniem na poligonie w Georgii.
Oficjalna nazwa "szeryfa" to Active Denial System (w wolnym przekładzie - aktywny system powstrzymujący) czyli w skrócie ADC. "Szeryf" wykorzystuje płaską antenę do wysyłania wiązek promieniowania mikrofalowego, powodującego u ludzi piekący ból, uniemożliwiający normalne funkcjonowanie. "Szeryf" może być montowany nawet na lżejszych pojazdach, a zasięg jego działania dochodzi do 500 metrów, czyli jest znacznie większy niż np. gumowych pocisków, służących dziś siłom policyjnym do rozpędzania demonstracji.
Dwóch żołnierzy i dziesięciu reporterów dobrowolnie zgodziło się doświadczyć skuteczności "szeryfa" na własnej skórze podczas prezentacji nowej broni w bazie lotniczej Moody w Georgii. Jeden z dziennikarzy opowiedział, że poczuł "buchnięcie żaru, jak z rozpalonego pieca" i natychmiast zaczął uciekać.
Według informacji Pentagonu, wiązka mikrofalowa "szeryfa" podgrzewa skórę trafionego człowieka do 50-55 stopni Celsjusza. Promieniowanie o częstotliwości 95 gigaherców penetruje jednak skórę zaledwie na głębokość 0,4 milimetra, co ma zagwarantować, że nie dojdzie do żadnych trwałych uszkodzeń ciała.
Krytycy nowej broni nie ukrywają jednak wątpliwości i pytają, jak na taką wiązkę zareagują np. trafione bezpośrednio oczy.
Wojskowi przytaczają dane statystyczne - w ciągu pięciu lat prac nad nową bronią wypróbowano ją już na ponad 10 tysiącach ludzi i nikomu nic się nie stało.
Do służby w amerykańskim wojsku "szeryf" ma trafić w 2010 roku. Firma Raytheon, która opracowała tę broń, liczy też na miliardowe zyski ze sprzedaży "szeryfa" za granicę.