USA wycofują się z planów licznej obecności cywilnej w Afganistanie
Administracja USA zrezygnowała z początkowych planów pozostawienia w Afganistanie, po wycofaniu stamtąd wojsk w 2014 r., wielotysięcznego personelu cywilnego - podał "Washington Post".
Biały Dom i Departament Stanu dochodzą do wniosku, że nie będą w stanie zagwarantować w przyszłości bezpieczeństwa obecnej, bardzo rozbudowanej ambasady USA w Kabulu, czterech konsulatów w innych miastach i reszty cywilnych placówek w kraju, które miały nadzorować programy pomocy i monitorować wydarzenia polityczne w Afganistanie.
Liczny personel dyplomatyczno-cywilny w Afganistanie - około tysiąca urzędników administracji i kilka tysięcy prywatnych kontraktorów rządowych - miał zabezpieczyć długofalowe inwestycje amerykańskie i zapewnić pomoc Afgańczykom w takich sprawach jak prawa kobiet, edukacja, ochrona zdrowia i infrastruktura. Opierało się to na założeniu, że rozwój ekonomiczny i transformacja społeczna kraju utrudniłyby powrót do władzy ekstremistów islamskich.
Zmianę tych ambitnych planów w Afganistanie podyktowały jednak doświadczenia w Iraku i trudna sytuacja budżetowa USA.
W Iraku w czasie okupacji tego kraju przez USA przebywało ponad 20 tys. cywilnych pracowników amerykańskich, utrzymywanych z budżetu Departamentu Stanu kosztem sześciu miliardów dolarów rocznie.
Obecnie, po wycofaniu się stamtąd wojsk, ambasada amerykańska zatrudnia jeszcze około 13 tys. pracowników, ale planuje się zmniejszenie jej personelu do niecałych ośmiu tys. Zredukowano też liczbę amerykańskich baz szkolenia policjantów irackich i planuje się zmniejszenie liczby konsulatów z siedmiu do dwóch.
W Afganistanie cywile amerykańscy jeszcze bardziej niż w Iraku polegają na ochronie zapewnianej im przez wojsko. Tymczasem przewiduje się, że chociaż po 2014 roku w Afganistanie pozostanie prawdopodobnie ograniczony kontyngent amerykański, nie będzie on w stanie gwarantować bezpieczeństwa licznemu personelowi cywilnemu.