USA. W dwóch strzelaninach zginęło sześć osób. Są też ranni
W wyniku dwóch strzelanin, do których doszło we wtorek w Stanach Zjednoczonych, zginęło łącznie sześć osób. Cztery zabito w Chicago, a dwie w miasteczku Albertville w stanie Alabama.
W chicagowskiej dzielnicy Elglewood około godz. 6 doszło do kłótni, która przerodziła się w strzelaninę. W jej efekcie zginęły trzy kobiety i mężczyzna. Również cztery osoby zostały ranne. Na obserwację do szpitala trafił dwulatek, który był w pobliżu zdarzenia, ale nie został postrzelony.
Miejscowa policja jeszcze nie wytypowała podejrzanych. Na obecnym etapie śledztwa czeka na zeznania rannych świadków, których jeszcze nie udało się przesłuchać z uwagi na ich stan zdrowia.
David Brown z policji w Chicago przekazał, że na terenie nieruchomości, w której doszło do strzelaniny, znaleziono sporej wielkości magazynek pistoletu oraz kilka łusek. Dodał, że na miejscu nie zaobserwowano żadnych śladów włamania.
Zobacz też: Konrad Fijołek wygrał w Rzeszowie. Patryk Jaki wyciągnął wnioski
Sprawę skomentowała burmistrz Chicago Lori Lightfoot. - Musimy przyznać, że jest to tragedia, która rozerwała rodziny i spowodowała traumę u kilku osób. (…) To dowodzi, że wciąż mamy wiele do zrobienia, aby tutaj w Chicago zakończyć przemoc z użyciem broni, a w szczególności, aby ograniczyć dostęp ludzi do nielegalnej broni - powiedziała na konferencji prasowej.
Tego samego dnia do strzelaniny doszło również w miasteczku Albertville w stanie Alabama. Do zdarzenia doszło o 2.30 nad ranem. Broń wyciągnął 34-latek zatrudniony w miejscowej fabryce. Mężczyzna z nieznanych przyczyn zastrzelił swoich dwóch współpracowników, a później siebie. Dwie osoby zostały ranne.
Strzelanina w USA. Tragiczne statystyki
Według gazety "USA Today" tylko w tym roku w Chicago postrzelono już 1,6 tys. osób. To o 1/5 więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Z kolei w porównaniu z danymi sprzed dwóch lat, liczba strzelanin wzrosła aż o 56 proc.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP