USA: sześć miesięcy po 11 września
Pomnik w Shanksville, gdzie rozbił się jeden z samolotów (AFP)
W sześć miesięcy po terrorystycznych atakach na Nowy Jork i Waszyngton prezydent George W. Bush zaprosił na poniedziałek do Białego Domu ponad 1000 osób. Są wśród nich rodziny ofiar, kongresmeni, najwyżsi urzędnicy administracji i ponad stu rezydujących w Waszyngtonie ambasadorów.
Goście zostali zaproszeni do ogrodu południowego w Białym Domu, gdzie wśród setek amerykańskich flag wysłuchają przemówienia, w którym George W. Bush ma podsumować półroczną wojnę z terroryzmem i wyjaśnić, co jeszcze jest w tej sprawie do zrobienia. Obecność zagranicznych ambasadorów w Białym Domu ma podkreślić znaczenie światowej koalicji przeciwko terroryzmowi.
Obserwatorzy spodziewają się, że w swoim przemówieniu amerykański prezydent wskaże na konieczność przeciwdziałania budowie przez niektóre "niebezpieczne" kraje broni nuklearnej. Według przedstawicieli Białego Domu, nie można jednak oczekiwać, że Bush wymieni z nazwy konkretne państwa.
Głównym punktem uroczystości ma być złożenie hołdu ofiarom ataków na Nowy Jork i Waszyngton.
Mimo że życie w Nowym Jorku powoli wraca do normy, z badań Instytutu Zdrowia Psychicznego wynika, iż przybywać będzie ludzi mających zaburzenia emocjonalne i depresje. Ponad 56% nowojorczyków przyznaje, że cierpi na zaburzenia snu i stany lękowe. Sytuację pogarsza niestabilny rynek pracy i brak pewności jutra.
Ponad 70% nowojorczyków nie wierzy zapewnieniom rządowych agend ochrony środowiska, że okolice "strefy zero" są bezpieczne dla zdrowia. Z niezależnych ekspertyz wynika bowiem, że skażenie środowiska przekracza tam ciągle dopuszczalne normy.
Przybywa ludzi cierpiących na nieznane dotąd choroby płuc i dróg oddechowych. Niedawno powstały Liberty Found - rządowy fundusz pomocy dla Nowego Jorku, zapewnia m.in. bezpłatną pomoc medyczną, w tym psychiatryczną, tysiącom nowojorczyków. (mag)