USA przygotowują rządy w Iraku
Stany Zjednoczone jeszcze nie ogłaszają zwycięstwa w wojnie w Iraku, ale już organizują spotkania emigracyjnych przywódców irackich i przeciwników Saddama Husajna w kraju, aby jak najszybciej powołać nowe tymczasowe władze irackie. Scenariusz przewiduje serię narad pod przewodnictwem specjalnego wysłannika Białego Domu Zalmaya Khalilzada.
10.04.2003 | aktual.: 10.04.2003 15:04
"Coraz więcej Irakijczyków, i tych na uchodźstwie, i tych w kraju, będzie uczestniczyć w przedstawianiu wizji (przyszłego Iraku), swoich nadziei i swoich planów" - powiedział w środę wieczorem rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher. Głównym tematem spotkań jest utworzenie przejściowych władz i przygotowanie konferencji, na której by je powołano - dodał.
Wiceprezydent USA Dick Cheney powiedział na spotkaniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Wydawców Prasy w Nowym Orleanie, że pierwsza narada odbędzie się w sobotę w pobliżu Nasirii na południu Iraku. Później jednak kancelaria Cheneya podała, że miejsca i daty spotkania jeszcze nie ustalono.
Zakomunikowano zarazem, że będzie na nim generał w stanie spoczynku Jay Garner, kierujący nową komórką Pentagonu - Biurem Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (ORHA). Garner ma być szefem amerykańskiej cywilnej administracji Iraku.
"Naszym celem” - powiedział Cheney – ”jest jak najszybciej powołać przejściowe władze złożone z Irakijczyków, sprawić, aby jak najszybciej zaczęły działać, i przekazać im władzę". Cheney oświadczył, że zarządzania Irakiem nie powierzy się Organizacji Narodów Zjednoczonych ani żadnej innej obcej instytucji. Sprawa ta jest przedmiotem sporu między USA i częścią krajów europejskich, w szczególności Francji. Chcą one, aby dominującą rolę w powojennym Iraku pełniła ONZ.
"Zapewne wymaga to czasu" - powiedział Cheney, ale celem jest "rozpoczęcie budowy struktury politycznej, która, miejmy nadzieję, doprowadzi w ostatecznym wyniku do powstania nowego, reprezentatywnego rządu narodu irackiego".
Wiceminister obrony USA Paul Wolfowitz powiedział kilka dni temu, że przekazanie władzy administracji przejściowej, kierowanej przez Irakijczyków, nie nastąpi wcześniej niż za pół roku.
Wszyscy kandydaci do władz przejściowych są zdecydowanymi przeciwnikami Saddama Husajna i jego rządów. Reprezentują jednak różne wyznania (muzułmanów-szyitów, muzułmanów-sunnitów, chrześcijan), narody i narodowości (Arabów, Kurdów, Turkmenów, Azerów, Asyryjczyków), a także plemiona (najważniejszych plemion jest 150).
Administracja USA przejawia optymizm i kontaktuje się z przedstawicielami wszystkich społeczności i ugrupowań irackich, w nadziei, że zdołają z sobą współpracować i przekształcą ten arabski kraj w demokrację.
"Stany Zjednoczone uważały i uważają, że o przyszłości Iraku musi zadecydować naród iracki, szeroki krąg Irakijczyków, tak aby w procesie przejścia (do demokracji) były reprezentowane wszystkie ugrupowania, regiony, tereny i miasta" - powiedział Boucher.
Waszyngton ma nadzieję, że w rezultacie tych starań będzie można przeprowadzić wybory powszechne, po których tymczasową administrację iracką zastąpi pierwszy demokratyczny rząd Iraku.
W pierwszych tygodniach po ustaniu walk Irakiem mają zarządzać władze okupacyjne. Ich pierwszym zadaniem będzie przezwyciężenie chaosu, którego przejawem jest plądrowanie budynków rządowych. Jak się obawia administracja USA, wkrótce może też dojść do spontanicznego odwetu na funkcjonariuszach reżimu Saddama.
Za zapewnienie bezpieczeństwa w Iraku po wojnie będzie odpowiedzialny obecny dowódca wojsk koalicyjnych, generał Tommy Franks, ale bezpośrednio ma tym kierować jego podwładny, generał wojsk lądowych David D. McKiernan. Pentagon liczy też na pomoc wojsk krajów sojuszniczych.
Planuje się jednocześnie stopniowe współdziałanie z irackimi wojskami i policją, po usunięciu z niej funkcjonariuszy reżimu Saddama. (reb)