USA: Protest strażaków pracujących w ruinach WTC
Strażacy na gruzach WTC (AFP)
Pięciu policjantów odniosło obrażenia, a 12 strażaków zostało aresztowanych w zamieszkach, do jakich doszło w piątek w Nowym Jorku. Wywołały je plany zredukowania liczby ratowników przeszukujących ruiny World Trade Center w poszukiwaniu szczątków ofiar.
Nie ma wątpliwości, że u nas wszystkich górę wzięły emocje - powiedział na konferencji prasowej burmistrz Nowego Jorku Rudoplh Giuliani.
Około 1000 strażaków i policjantów wzięło udział w demonstracji przeciw zmniejszeniu ekipy ratunkowej. Burmistrzu Giuliani, pozwól nam zabrać naszych braci do domu - głosił jeden z transparentów. Pośród tysięcy ludzi, pogrzebanych w gruzach WTC, znalazło się 343 strażaków i 23 policjantów.
Policja próbowała nie dopuścić protestujących do "strefy zero" wokół powalonych "Bliźniaczych Wież". Po parominutowej szarpaninie strażacy ruszyli dalej. Minutą ciszy uczcili pamięć zabitych i pomaszerowali, by przekazać w ratuszu swe oświadczenie.
Burmistrz Rudolph Giuliani zapowiedział zmniejszenie liczby ratowników poszukujących ciał przywalonych gruzami WTC, powołując się na względy bezpieczeństwa. Uznał, że równocześnie w "strefie zero" nie powinno pracować więcej niż 24 strażaków i 24 policjantów.
Strażacy zapewniają, że nie chodzi im o zapewnienie sobie pracy w nadgodzinach. Obawiają się, że redukcja liczby ratowników ma na celu przyspieszenie odgruzowywania i przekształcenie miejsca, na którym stały zwalone wieże, w plac budowy. To martwi rodziny ofiar - ubolewał Peter Gorman, przewodniczący związku zawodowego strażaków.
Według obliczeń strażaków, pod gruzami pozostały szczątki jeszcze 250 ich kolegów, nie mówiąc już o cywilnych ofiarach. (aka)