USA: pistolet to nie zabawka
Amerykański dystrybutor broni będzie musiał zapłacić 1 mln 200 tys. dolarów odszkodowania za sprzedaż pistoletu łudząco podobnego do zabawki. Zdaniem sądu dystrybutor przyczynił się w ten sposób do śmierci nauczyciela z Florydy.
15.11.2002 08:06
Zakończony w czwartek proces w tej sprawie był porównywany do procesów, w których ofiary palenia papierosów pozywają do sądu przemysł tytoniowy.
Sąd na Florydzie rozpatrywał oskarżenie wniesione przez rodzinę Barry'ego Grunowa, który trzy lata temu został zastrzelony przez swojego ucznia. Kiedy 13-latek mierzył do Gunrowa z małego pistoletu, nauczyciel potraktował to jako głupi żart. Chwilę później zginął od strzału.
Rodzina ofiary oskarżyła dystrybutora broni - firmę Valor - o sprzedaż pistoletu, który przez to, iż przypomina dziecięcą zabawkę, jest wyjątkowo niebezpieczny. Zdaniem rodziny broń nie powinna być też sprzedawana bez specjalnego zamka zabezpieczającego, gdyż często trafia w ręce młodocianych.
Obrońcy firmy Valor odrzucali oskarżenia twierdząc, że przeznaczony do samoobrony pistolet był sprzedawany legalnie, a jego mały rozmiar jest tylko udogodnieniem dla posiadacza. Dowodzili, że firma nie może ponosić odpowiedzialności za niezgodne z przeznaczeniem użycie jej produktu.
Ława przysięgłych podzieliła jednak argumentację rodziny zastrzelonego nauczyciela, choć zmniejszyła wysokość odszkodowania z 76 mln do 1,2 mln dolarów. Firma, która wyprodukowała pistolet, nie została pozwana do sądu, gdyż spłonęła 10 lat temu. (jask)