USA nie wykluczają nalotów na inne kraje
Stany Zjednoczone nie wykluczają ewentualnych nalotów na inne kraje, jak na przykład Syrię, które nie spełnią żądań postawionych przez USA i ich sprzymierzeńców.
Zastępca amerykańskiego sekretarza stanu Richard Armitage oświadczył, że akcja odwetowa może w swej późniejszej fazie objąć cele na terenie państw zagrażających interesom aliantów. Powtórzył także, że ataki odwetowe koncentrują się teraz głównie na pozycjach afgańskich talibów oraz siedzibach organizacji terrorystycznej Osamy ben Ladena al-Qaeda. Dodał jednak, że jeśli ktokolwiek spróbuje zagrozić Stanom Zjednoczonym lub aliantom, może w przyszłości stać się celem nalotów.
Zapytany przez dziennikarzy o ewentualne działania sprzymierzonych, jeśli Syria nie spełni ich wymagań, Armitage oświadczył, że konsekwencje będą takie, jakie koalicja uzna za stosowne. Według niego, może to objąć działania od izolacji danego kraju i prowadzenia przeciwko niemu dochodzeń finansowych nawet do rozpoczęcia akcji wojskowych.
Syria znajduje się na amerykańskiej liście krajów wspierających terroryzm. Na terenie tego kraju mają siedziby islamskie ugrupowania zbrojne - libańskie i palestyńskie - atakujące zaprzyjaźniony z USA Izrael. Władze syryjskie utrzymują jednak, że społeczność międzynarodowa powinna rozróżniać - jak to ujmują - "komórki terrorystyczne" i "grupy walczące o wolność okupowanego kraju". (mag)