USA nie pomogą Polsce w sprawie więzień CIA
USA nie będą współpracować z Polską w śledztwie w sprawie domniemanych więzień CIA w naszym kraju, bo mogłoby to naruszyć bezpieczeństwo lub inny istotny interes Stanów Zjednoczonych - wynika z odpowiedzi Departamentu Sprawiedliwości USA na wniosek prowadzącej śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o pomoc prawną.
28.12.2010 | aktual.: 28.12.2010 16:15
Tak Departament Sprawiedliwości USA odpowiedział w październiku br. na wniosek o pomoc prawną od prowadzącej śledztwo w całej sprawie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Fakt ten ujawniła na swych stronach internetowych Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Organizację powiadomiła o tym prokuratura w odpowiedzi na wniosek HFPC o stan śledztwa w całej sprawie. HFPC monitoruje to śledztwo.
"Sprawa zamknięta"
Z odpowiedzi dla HFPC wynika, że Prokuratura Apelacyjna w Warszawie 18 marca br. wystąpiła z wnioskiem o pomoc prawną do amerykańskich organów wymiaru sprawiedliwości. 7 października 2009 r. Departament Sprawiedliwości USA poinformował, że na podstawie Porozumienia o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych wniosek ten nie zostanie zrealizowany, a władze amerykańskie uważają tę sprawę za zamkniętą. Artykuł porozumienia, na który powołały się USA, dotyczy możliwości odmowy udzielenia pomocy prawnej, jeżeli wykonanie wniosku mogłoby naruszyć bezpieczeństwo lub inny podobny istotny interes państwa wezwanego. Treść wniosku prokuratury jest tajna, jak i całe śledztwo.
- Ta odmowa dotyczy konkretnej czynności procesowej, o wykonanie której polska prokuratura zwracała się do USA. Skoro nastąpiła odmowa, z naszej strony będą kolejne wnioski, dotyczące innych czynności - zapowiedział mec. Mikołaj Pietrzak pełnomocnik Abd al-Rahima al-Nashiriego, mającego status pokrzywdzonego w polskim śledztwie, który twierdzi, że był więziony na terytorium Polski.
- Szkoda, że prokuratura nie ujawniła sama wcześniej tego faktu, bo przez wiele miesięcy żyliśmy w przekonaniu, że być może Amerykanie pomogą nam w tym śledztwie - powiedział Adam Bodnar z HFPC. Dodał, że właśnie w 2009 r. nastąpił zwrot w polityce USA, by nie wyjaśniać całej sprawy. Wyraził przekonanie, że odmowa USA nie oznacza końca śledztwa, bo wiele ważnych dowodów może być w Polsce, a nie wiadomo, czy WikiLeaks nie ujawni jeszcze czegoś właśnie w sprawie więzień CIA.
Prokuratura napisała ponadto HFPC, że aktualna kwalifikacja prawna postępowania to przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych (grozi za to do trzech lat więzienia). Dodano, że to wszczęte w 2008 r. śledztwo przedłużane było już sześciokrotnie, ostatnio do 11 lutego 2011 r.
Poszkodowani "terroryści"
Niedawno kolejny domniemany terrorysta, rzekomo torturowany przez CIA w Polsce, zgłosił się do polskiej prokuratury jako pokrzywdzony. Adwokaci Abu Zubaidy chcą ścigania przestępstw rzekomo popełnianych wobec niego, gdy miał być więziony w Polsce. Wnosili m.in. o przesłuchanie George'a Busha.
Jesienią br. prokuratura uznała, że Abd al-Rahim al-Nashiri, domniemany więzień CIA z Polski, będzie traktowany jako osoba poszkodowana (co samo w sobie nie oznacza jeszcze przyznania, że w Polsce faktycznie były więzienia CIA). Osoba ze statusem poszkodowanego ma dostęp do akt śledztwa i może składać wnioski dowodowe. Mec. Mikołaj Pietrzak, adwokat Nashiriego, wniósł do prokuratury o "ukaranie winnych przetrzymywania i torturowania Saudyjczyka". Adwokat przekazał prokuraturze dane kilkunastu osób uczestniczących w domniemanym przewożeniu i torturowaniu więźniów CIA. Pietrzak chce ich przesłuchania.
Albert, Mike i tortury
We wrześniu br. agencja AP podała, że funkcjonariusz CIA torturował Nashiriego w tajnym więzieniu CIA w Polsce. Oficer CIA o imieniu Albert i jego przełożony Mike mieli używać niesankcjonowanych wewnętrznymi regulaminami brutalnych metod przesłuchań wobec Nashiriego. Według raportu inspektora generalnego CIA Albert miał symulować egzekucję więźnia, który był skuty i miał nałożony na głowę kaptur. Zbliżał też do głowy więźnia uruchomioną wiertarkę elektryczną, choć bez wiertła. Zdaniem AP Albert i Mike zostali ukarani naganą, ale władze odmówiły dalszych konsekwencji. Warszawska prokuratura nie wykluczyła wtedy zwrócenia się z wnioskiem do USA o przekazanie raportu CIA.
Władze wiedziały?
Prokuratura od sierpnia 2008 r. bada, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce tajnych więzień CIA i czy ktoś z polskich władz nie przekroczył uprawnień, rezygnując z suwerenności RP nad częścią terytorium Polski i godząc się w ten sposób na tortury. Postępowanie jest niejawne; nie są ujawniane żadne szczegóły. W 2009 r. prokuratura przyznała tylko, że śledczy potwierdzili "kilkanaście lotów na lotnisko w Szymanach". Media spekulują o możliwości postawienia członków byłych najwyższych władz RP przed Trybunałem Stanu.
W lutym br. ujawniono, że oficjalny rejestr lotów do Szyman potwierdza, iż w 2003 r. co najmniej sześć razy lądowały tam samoloty powiązane z CIA. W styczniu br. opublikowano zaś raport ONZ, formułujący przypuszczenie, że w latach 2003-2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych. W lipcu br. HFPC ujawniła informacje Straży Granicznej, z której wynikało, że od grudnia 2002 do września 2003 r. siedmioma samolotami gulfstream (używanymi m.in. przez CIA) przywieziono do Szyman 20 osób z Afganistanu, Dubaju i Maroka.
Kilka komisji
Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogą być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja praw człowieka Human Rights Watch. Według HRW takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach. Polska konsekwentnie temu zaprzeczała.
W 2006 r. po publikacjach "Washington Post" zarzuty te badała polska rządowa komisja, uznając je za bezpodstawne. Potem analizowała to specjalna komisja Parlamentu Europejskiego, która badała przypadki wydawania ludzi al-Kaidy w ręce amerykańskie na terenie całej Europy. W marcu 2007 r. Polska znalazła się w raporcie komisji jako kraj, w którym "przypuszczalnie w latach 2002-2005" działało "co najmniej jedno tajne więzienie", właśnie w Szymanach. Miano w nim przetrzymywać 10 członków al-Kaidy. Strona polska znów odrzuciła te twierdzenia, powtarzając, że w Szymanach odbywały się tylko międzylądowania samolotów USA.
Polscy politycy, m.in. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premierzy zaprzeczali, by takie więzienia w Polsce istniały. Według polskich mediów, w śledztwie mieli zostać przesłuchani byli członkowie najwyższych władz, w tym Kwaśniewski, b. premier Leszek Miller i b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski. "Dziennik Gazeta Prawna" pisał, że powołując się na dobro państwa i polską racje stanu, prezydent Lech Kaczyński nie zwolnił Kwaśniewskiego z tajemnicy państwowej - choć wniosła o to prokuratura. Według gazety, oznacza to, że Kaczyński ochronił go przed odpowiedzialnością konstytucyjną.