USA nałożyły sankcje na Iran. Polska na tym może tylko stracić
Amerykańskie sankcje przeciwko Iranowi weszły w życie. Poprzedził je niezwykły pojedynek na memy. Teraz czas liczyć straty i zyski. Polska będzie na minusie. Na sankcjach można też świetnie zarobić. Już widać, że Turcja ostrzy sobie zęby na wielkie pieniądze.
To może być pierwszy przypadek w historii, gdy wejście w życie potężnych sankcji oznaczających wielkie, międzynarodowy spór, ogłoszono w mediach społecznościowych. Najpierw prezydent Donald Trump opublikował mem "Sanctions are coming" nawiązujący do słynnego powiedzenia "winter is coming" z serialu Gra o Tron. Irańska Gwardia Rewolucyjna odpowiedziałam zdjęciem dowódcy brygad Al Kuds, gen. Suleimaniego z podpisem "Stanę przeciw tobie". HBO, właściciel serialu, odpowiedział pytaniem retorycznym "Jak w języku Dothraktów mówi się nadużycie znaku towarowego"?
Sprawa jest jednak poważna. Donald Trump postanowił anulować międzynarodowe porozumienie z 2015 r., zgodnie z którym Iran zrezygnował z programu nuklearnego w zamian za zniesienie sankcji. Dzięki temu Europejczycy czy Chińczycy zaczęli robić wielkie interesy z Teheranem. USA na tym nie zarabiały, a Izrael przekonywał Biały Dom do wznowienia restrykcji podkreślając zagrożenie stwarzanie przez Iran.
Najpoważniejszym posunięciem Trumpa jest wprowadzenie sankcji na zakup irańskiej ropy naftowej. To Teheran zaboli, gdyż sprzedaż surowca odpowiada za ponad 60 proc. przychodów kraju. Restrykcje obejmą zarówno kraje, jak i firmy handlujące z Teheranem, choć Amerykanie przewidzieli wyjątki. Czasową zgodę na zwolnienie z sankcji otrzymało osiem krajów, które, zdaniem Waszyngtonu, znacznie ograniczyły lub ograniczają import surowców z Iranu i zamierzają z niego zrezygnować. Na liście są Japonia, Korea Południowa, Indie, Chiny, Tajwan i Turcja, a także Grecja i Włochy. Ulgi nie przysługują kluczowym krajom UE, nie wspominając o Polsce.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Szefowie dyplomacji i finansów Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i UE wydali wspólne oświadczenie, w którym "głęboko żałują" wprowadzenia sankcji. Europejczycy najwięcej stracą na decyzji Trumpa. Wielkie koncerny już wycofują się ze współpracy z Teheranem, a straty i wartość niezrealizowanych kontraktów szacowana jest na wiele miliardów euro.
Sankcje także dotkną Polski. Jeszcze niedawno grupy Orlen i Lotos chwaliły się kontraktami na dostawę ropy z Iranu. Niezależne od Rosji źródło surowca miało zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Polski. Decyzja USA nie tylko oficjalnie przerywa tę współpracę i uderzy po kieszeni polskich kierowców, ale także niweczy plany na polsko – irańską wymianę handlową. W gruzach legły plany biznesmenów z Warszawy i Teheranu, aby roczne obroty osiągnęły poziom miliarda dolarów.
Nowe sankcje mocno uderzą w irańską gospodarkę i pogłębią utratę wartości riala, lokalnej waluty. Według najnowszych danych stopa inflacji wynosi obecnie ponad 31 proc., czyli ponad cztery razy więcej niż pół roku temu. Równocześnie ruszy zapewne machina omijania i łamania sankcji. Na przykład do zniesienia restrykcji 3 lata temu irańskie statki tak często zmieniały bandery, że kontrolerzy mieli poważne problemy z namierzeniem kontrabandy.
Do tego należy dodać państwa, które zignorują amerykańskie ograniczenia. Chiny są jednoznacznie największym partnerem gospodarczym Iranu i generują ponad 30 proc. obrotów zagranicznych tego kraju. Pekin już prowadzi wojnę celną z Waszyngtonem, a ponadto Iran odgrywa ważną rolę w wielkim, rozłożonym na dekady planie budowy szlaku komunikacyjnego łączącego Azję i Europę. Dlatego Pekin z pewnością nie podporządkuje się jednostronnym decyzjom Białego Domu.
Zobacz także: Czy w Brukseli pytają premiera o Polexit?
Trudno się też spodziewać, aby prezydent Putin przepuścił szansę, jaką stwarza wycofanie się zachodnich firm z Iranu. Rosjanie nie mają ani technologii ani kapitału, żeby je zastąpić, co nie znaczy, że nie uda się zarobić na próżni powstałej w wyniku decyzji Trumpa.
Jak nieszczelny potrafi być reżim sankcyjny, i ile można na tym zarobić, pokazali Białorusini po wzajemnym nałożeniu restrykcji przez Brukselę i Moskwę po aneksji Krymu w 2014 r. Nagle okazało się, że Białoruś, która nie ma dostępu do morza, jest wielkim eksporterem krewetek do Rosji. Z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać można, że prywatni biznesmeni wykorzystają wszelkie luki, w tym możliwości stwarzane przez współpracę z potencjalnym pośrednikiem, którym staje się Turcja.
Ostatniego słowa nie powiedziała też UE, a kraje Europejskie zastanawiają się nad nowym mechanizmem finansowania umożliwiającym robienie interesów z Iranem bez uszczerbku dla biznesów z USA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl