USA krytykują Arabię Saudyjską za nietolerancję religijną
W niecodziennym akcie krytyki wobec
kluczowego sojusznika w wojnie z terroryzmem administracja
George'a W. Busha oskarżyła Arabię Saudyjską o "szczególnie
poważne przypadki naruszania" wolności religii - podała agencja Associated Press.
Departament Stanu po raz pierwszy wciągnął też saudyjskie królestwo na listę krajów, narażonych na amerykańskie sankcje z powodu nietolerancji religijnej. Państwa należące do tej kategorii oznaczone są specjalną desygnatą "CPC" (angielski skrót określenia "kraje szczególnej troski").
W opublikowanym raporcie Departamentu Stanu, przedstawiającym stan wolności religijnej w 191 krajach, podkreśla się, że w Arabii Saudyjskiej "wolność religii nie istnieje". Osoby, nieprzyznające się do oficjalnie usankcjonowanego w kraju sunnickiego nurtu islamu, narażone są na "poważne reperkusje" ze strony policji religijnej - czytamy.
W raporcie wspomina się o sytuacjach, kiedy opłacani przez rząd kaznodzieje w meczetach "posługiwali się w swoich kazaniach gwałtowną retoryką antyżydowską i antychrześcijańską".
AP zwraca uwagę, że po raz pierwszy w sześcioletniej praktyce oceniania przez Departament Stanu USA stanu wolności religii na świecie Arabia Saudyjska została zaliczona do kategorii "CPC".
Na liście po raz pierwszy znalazły się także Erytrea i Wietnam. Podobnie jak w roku ubiegłym, desygnatą "CPC" opatrzono Birmę, Chiny, Iran, Koreę Północną i Sudan.
AP zwraca uwagę, że administracja w Waszyngtonie zdecydowała się na krytykę Arabii Saudyjskiej mimo oznak łagodzenia przez ten kraj dotychczasowych restrykcji wobec nieoficjalnych grup wyznaniowych.
Ambasador John Hanford, zajmujący się w Departamencie Stanu kwestiami wolności religii, z uznaniem wyrażał się o deklaracjach saudyjskiego następcy tronu, księcia Abdullaha, o tolerancji i wolności religijnej. Chwalił również takie poczynania Rijadu, jak rozpoczęcie dialogu z dyskryminowaną przez wieki mniejszością szyicką, czy kroki mające na celu usunięcie z podręczników szkolnych podburzających tekstów, wymierzonych w nieusankcjonowane oficjalnie grupy wyznaniowe. Podkreślił jednak, że Arabia Saudyjska uczyniła wciąż za mało, by uniknąć wciągnięcia na listę krajów "nietolerancyjnych".
Jednakże - pisze AP - choć określenie takie grozi teoretycznie sankcjami, podobna akcja wobec Arabii Saudyjskiej wydaje się nieprawdopodobna.
Agencja przypomina, że w czasie wizyty sekretarza stanu USA Colina Powella sześć tygodni temu w Dżiddzie Arabia Saudyjska była chwalona za sukcesy w wojnie z terrorem oraz za umacnianie bezpieczeństwa energetycznego i pokoju na Bliskim Wschodzie, z uznaniem wyrażano się też o jej "dążeniu do reform".