Zdaniem mieszkańców stolicy, wybuchy miały miejsce około 15 km od miasta. Eksplozjom towarzyszył ogień artylerii przeciwlotniczej afgańskich talibów.
Według informatora agencji Reutera jeden z samolotów przeleciał nad Kabulem.
Wcześniej pięć amerykańskich myśliwców szturmowych bombardowało rejony na południe od stolicy Afganistanu. Trafiono składy amunicji reżimu talibów.
Według mieszkańców stolicy, atak zakończył się o 3 nad ranem lokalnego czasu (6.00 naszego czasu). W okolicach Kabulu zanotowano około ośmiu potężnych wybuchów. Świadkowie mówią również o myśliwcach latających nad miastem i odpowiedzi artylerii przeciwlotniczej.
Talibańska agencja prasowa Bachtar poinformowała w piątek, że amerykańskie naloty na Kandahar (miasto i prowincję o tej samej nazwie) spowodowały wiele ofiar w ludziach.
W nocy z czwartku na piątek - twierdzi Bachtar - w bombardowaniach USA zginęły "dziesiątki" mieszkańców okręgu Arghandab w prowincji Kandahar.
Przedstawiciel afgańskiej agencji w Kandaharze, Abdul Hanan Hikmat, poinformował również o zniszczeniu przez samoloty amerykańskie baz wojskowych w prowincji.
Wcześniej inna afgańska agencja - AIP podała, że liczba śmiertelnych ofiar amerykańskiego nalotu na wieś Kouram pod Dżalalabadem wynosi co najmniej 160 osób.
AIP podała w piątek rano, że ekipy ratunkowe wydobyły spod gruzów wsi 160 ciał mieszkańców Kouram - zbombardowanej prawdopodobnie omyłkowo jako obóz bin Ladena w nocy ze środy na czwartek.(mag, jd)