USA desperacko poszukują sojuszników?
Niemiecki "Der Spiegel" pisze o "desperackim poszukiwaniu sojuszników" przez Stany Zjednoczone i związanej z tym gotowości Waszyngtonu do wysłuchania, co w sprawie Iraku ma do powiedzenia "stara Europa". Gotowość ta zastąpiła "zjadliwą polemikę" z okresu poprzedzającego wojnę w Iraku.
05.09.2003 | aktual.: 05.09.2003 12:21
Kiedy Niemcy i Francja skrytykowały w czwartek amerykański projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, Waszyngton zasygnalizował, że chętnie posłucha, co dokładnie Berlin i Paryż mają na myśli.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Richard Boucher podkreślił w czwartek wieczorem, że USA są przekonane, iż członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ mają wspólny cel - przyjście z pomocą Irakijczykom w jak najszybszym przejęciu przez nich samych rządów w Iraku. Boucher dodał, że w projekcie rezolucji uwzględniono postulat jasno zdefiniowanej roli Narodów Zjednoczonych w Iraku.
Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i prezydent Francji Jacques Chirac, którzy spotkali się w czwartek w Dreźnie, oświadczyli, że propozycje Amerykanów są dalece niewystarczające - wskazuje "Der Spiegel". Niemniej jednak w Radzie Bezpieczeństwa rozpoczęły się pierwsze konsultacje w sprawie amerykańskiego projektu rezolucji.
Stali członkowie Rady - USA, Francja, W. Brytania, Rosja i Chiny - rozmawiali na ten temat w czwartek wieczorem przy drzwiach zamkniętych. Nie wiadomo jeszcze, kiedy do dyskusji włączy się pozostałych 10 członków Rady.
O gotowości wysłuchania propozycji Francji i Niemiec zapewnił sekretarz stanu USA Colin Powell, wyrażając opinię, że projekt rezolucji uwzględnia wcześniejsze obiekcje Paryża i Berlina.
Schroeder stoi na stanowisku, że warunkiem stabilizacji i demokratyzacji Iraku jest przejęcie przez Narody Zjednoczone odpowiedzialności za proces polityczny. Chirac zaakcentował konieczność przekazania rządów Irakijczykom i wskazał, że "jesteśmy jeszcze bardzo, bardzo daleko od rezolucji, którą moglibyśmy poprzeć w całej rozciągłości".
Minister obrony Niemiec Peter Struck dał jasno do zrozumienia, że nie zmieniło się negatywne stanowisko Berlina w kwestii udziału Bundeswehry w operacji irackiej. "Z naszych informacji wynika, że USA chcą pozostać naczelnym dowódcą. Dlatego też nie ma podstaw, żeby dyskutować na temat zaangażowania Niemiec" - oświadczył Struck.