USA: Blase Billack nie zapomni o Polakach w Kongresie
Jest naukowcem specjalizującym się w badaniach nad rakiem, republikaninem, mówi płynnie po polsku, należy do Kongresu Polonii Amerykańskiej, a teraz chce zostać członkiem Kongresu USA z New Jersey. - Jeśli wygram, nie zapomnę o Polonii - mówi Blase Billack, który dla polskich przyjaciół jest po prostu Błażejem.
04.06.2012 | aktual.: 05.06.2012 14:43
Blase'go Billacka do zajęcia się polityką skłoniła aktualna sytuacja Ameryki. Brak realnego programu tworzenia miejsc pracy, coraz wyższe podatki, a w szczególności sprzeciw wobec reformy zdrowia przeforsowanej przez administrację Baracka Obamy. Chce to zmienić i jest pełen pomysłów. Polskie korzenie (urodził się w USA w rodzinie polskich imigrantów) sprawiają, że ma spore poparcie polonijnych organizacji w New Jersey. Kampania, która prowadzi od kilku miesięcy uczyniła go także osobą znaną wśród Polonii w całym stanie. Pytanie czy dobre chęci i program wystarczą, aby dostać się do Kongresu?
"Jestem Amerykaninem, ale nie zapomnę o Polonii"
Za Billackiem nie stoją ani wielkie pieniądze, ani machina typowa dla amerykańskiej polityki z dziesiątkami wolontariuszy, kolorowymi reklamówkami i ściskaniem rąk na wiecach. Kandydat większość rzeczy robi sam, pomaga mu jedynie niewielka grupa entuzjastów, którzy wierzą, że się przebije.
Dr Blase Billack ukończył chemię na Uniwersytecie Richmond, doktoryzował się z toksykologii na Rutgers University, a obecnie prowadzi badania na Cornell University. Na co dzień ma kontakt z młodzieżą jest, bowiem wykładowcą katolickiego Uniwersytetu St. John’s w Nowym Jorku.
Języka polskiego uczył się od matki, która mieszka w Stanach od lat 60-tych. Mówi po polsku biegle, choć z lekkim akcentem. W przeszłości niemal każde wakacje spędzał w Polsce, u dziadków. Do dziś uwielbia Zakopane. Na spotkaniach ze społecznością polonijną w New Jersey mówi otwarcie: "jestem Amerykaninem, ale jeśli zostanę wybrany nie zapomnę o Polonii". - Gdyby było trzeba nie zawaham się porozmawiać z każdym ustawodawcą w Kongresie by wsparł ważne dla nas sprawy - dodaje.
Billack nie czeka zresztą na wybór do Kongresu. Już teraz stara się pomagać. Był na przykład jedną z pierwszy osób, które podpisały petycję w sprawie zniesienia wiz dla Polaków.
Niższe podatki, żadnej reformy zdrowia
Jeżeli dostanie się do Kongresu będzie chciał przede wszystkim zająć się tworzeniem nowych miejsc pracy. Prezentuje jednak inne podejście do sprawy niż obecna administracja. - Nie potrzeba nam więcej rządowych programów finansowanych przez federalne pieniądze. Pracodawcom trzeba dać możliwość zatrudniania ludzi poprzez obniżkę podatków - twierdzi Billack. Bez tego nigdy - zdaniem Billacka - rynek pracy się nie ożywi. Polonijny kandydat proponuje jeszcze kilka innych inicjatyw podatkowych, z których żadna nie zakłada podwyżek. Oprócz tego chce także odrzucenia przeforsowanej przez Baracka Obamę reformy zdrowia, ma również przygotowane inne posunięcia mające ułatwić życie lokalnej społeczności w dystrykcie, z którego startuje.
Zadanie Billacka nie jest łatwe. Najpierw w prawyborach, czyli wstępnym głosowaniu, które zdecyduje czy będzie mógł się ubiegać o stanowisko kongresmana, musi pokonać dwóch trudnych rywali. Pierwszy z nich to wpływowy rabin Shmuley Boteach, były doradca duchowy Michaela Jacksona, występujący w telewizji autor ponad 20 książek. Drugi to cieszący się poparciem establishmentu Partii Republikańskiej dr. Hector Castillo.
Jeśli Polakowi uda się wygrać w prawyborach stanie do walki o miejsce w Kongresie ze zwycięzcą prawyborów w Partii Demokratycznej, czyli zasiadającym od 15 lat w izbie niższej amerykańskiego parlamentu Billem Pascrellem lub, także doświadczonym politykiem, Stevenem Rothmanem.
Popiera go Polonia z New Jersey
W poparcie Polaka zaangażowali się działacze polonijni z północnego New Jersey między innymi miejscowy oddział KPA, którego Billack jest zresztą członkiem. Może to przynieść pewne efekty, bo większość miast zamieszkałych przez polską społeczność na skutek zmiany granic obwodów do głosowania znalazła się w dystrykcie, z którego staruje Polak.
- To unikalna szansa by Polonia uzyskała znaczący wpływ na politykę amerykańską w tym regionie - mówi Wojciech Siemaszkiewicz, dyrektor krajowy Kongresu Polonii Amerykańskiej w północnym New Jersey.
Blase Billack nie jest pierwszym Polakiem, który w ostatnich latach próbuje dostać się do Izby Reprezentantów. Wcześniej, w Chicago, startował urodzony w Polsce dr. Victor Foryś. Nie udało mu się jednak wywalczyć mandatu.
Mało "polskich" polityków w Kongresie
Obecnie polska reprezentacja w Kongresie USA wygląda dość blado. Jest w nim zaledwie kilkoro polityków o stosunkowo dalekich polskich korzeniach jak senator Lisa Murkowski z Alaski, senator Barbara Mikulski z Maryland, czy kongresmenka Marcy Kaptur z Ohio. Z górnej części stanu Nowy Jork w Izbie Reprezentantów zasiada jeszcze Paul Tonko, którego dziadkowie pochodzili z Polski. Na tym jednak lista "polskich" polityków w Kongresie się kończy. Są także przychylni Polsce ustawodawcy np.: kongresman Mike Quigley i senator Mark Kirk, którzy zabiegają o zniesienie wiz dla Polaków. Blase Billack byłby dla nich wzmocnieniem. Pytanie tylko czy zdoła do nich dołączyć.
Z Nowego Jorku dla polonia.wp.pl
Tomasz Bagnowski