USA na krawędzi bankructwa? Przerażające słowa. "Katastrofa"
Impasem zakończyły się piątkowe rozmowy między Białym Domem a przedstawicielami republikańskiego spikera Izby Reprezentantów Kevina McCarthy'ego w sprawie wysokości pułapu zadłużenia kraju. Grozi to niewypłacalnością administracji USA.
Negocjatorzy spotkali się na krótko na Kapitolu w piątek rano czasu miejscowego, po czym się rozeszli. Na razie nie zaplanowano kolejnych spotkań. Niepowodzenie rozwiewa nadzieje McCarthy'ego, który przewidywał, że do weekendu uda się osiągnąć porozumienie.
Republikański sojusznik McCarthy'ego, kongresmen Dusty Johnson powiedział CNN, że cięcia wydatków są największym punktem spornym w negocjacjach dotyczących pułapu zadłużenia.
- Jesteśmy zbyt daleko od siebie, jeśli chodzi o górną kwotę. (…) Biały Dom nie rozumie, że ma problem z wydatkami – ocenił Johnson, odnosząc się do poziomu wydatków rządowych na rok podatkowy 2024.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabraknie pieniędzy?
Ministerstwo Skarbu USA ostrzega, że jeśli pułap zadłużenia sięgający 31,4 bln dolarów nie będzie zwiększony już 1 czerwca, może zabraknąć pieniędzy na opłacenie wszystkich zobowiązań finansowych rządu. Spowodowałoby niewypłacalność, która zdaniem ekonomistów prawdopodobnie wywołała gwałtowne spowolnienie gospodarcze, a nawet katastrofę na globalną skalę.
Według Johnsona porozumienie jest wciąż możliwe, ale negocjacje się nie kleją.
-Biden musi zdecydować, czy chce porozumienia, czy nie - stwierdził Republikanin.
Źródła zaznajomione z stanowiskiem Białego Domu przyznają, że jednym z powodów tymczasowego zerwania rozmów jest niezgoda negocjatorów Białego Domu na cięcia wydatków rządu, w wysokości żądanej przez Republikanów z Izby Reprezentantów.
"To całkiem proste"
McCarthy potwierdził, że rozmowy zostały wstrzymane. Nie ma bowiem wystarczających ustępstw ze strony Białego Domu w kwestii cięć wydatków. Zapytany, dlaczego jeszcze dzień wcześniej brzmiał tak optymistycznie, spiker powiedział: -Naprawdę czułem, że jesteśmy na etapie, kiedy widzę ścieżkę ugody. Biały Dom powinien wyznać po prostu - nie możemy wydawać więcej pieniędzy w przyszłym roku. (…) To całkiem proste.
Po wstrzymaniu rozmów, nie wymieniony z nazwiska urzędnik Białego Domu przyznał, że istnieją "prawdziwe różnice" i "rozmowy będą trudne". W jego opinii zespół negocjacyjny prezydenta pracuje jednak nad osiągnięciem "rozsądnego, dwupartyjnego rozwiązania".