USA. 5‑latek zmarł na COVID-19. Nie miał objawów
Nie miał żadnych objawów. Jak się jednak okazało, 5-latek z USA zmarł na COVID-19. Chłopiec nie miał też chorób współistniejących.
Chłopiec zmarł na rękach matki w szpitalu, do którego trafił zaraz po zakażeniu koronawirusem.
"Był pełen miłości i rozjaśniał świat wszystkich. Machał do nieznajomych w sklepie, ponieważ wiedział, że to poprawi im humor. Uwielbiał bawić się na zewnątrz i nam pomagać. Kochał konie i psy" - wspomina przez polsatnews.pl ojciec dziecka cytowany, u którego również wykryto wirusa.
Jak podaje "New York Post" śmierć chłopca może mieć związek z rozprzestrzenianiem się w Stanach Zjednoczonych wariantu Delta wirusa. Jednocześnie spada zainteresowanie szczepieniami. W niektórych miastach punkty szczepień są zamykane z braku chętnych do przyjęcia preparatu.
Zobacz także: Chiny wściekłe na plan WHO. "Hipoteza to brak szacunku wobec nauki"
Gazeta przypomina, że szczepienia nie są dostępne dla dzieci poniżej 12 roku życia.
Dotychczas w USA potwierdzono około 600 tys. zgonów wywołanych zakażaniem koronawirusem – podaje stacja.
Wirus atakuje też zaszczepionych. COVID w Białym Domu
Szczepienie nie chroni przed zarażeniem się koronawirusem, co pokazuje przykład z Białego Domu. Kilka dni temu przedstawiciele administracji USA poinformowali, że co najmniej jeden z pracowników z otoczenia prezydenta Joe Bidena, mimo zaszczepienia, został zarażany.
Mężczyzna został odizolowany. Jak podają służby, nie miał kontaktu z prezydentem.
Z komunikatu Białego Domu wynika, że dzięki zaszczepieniu urzędnik przechodzi chorobę łagodnie.