USA: 10 ofiar wypadku autobusowego
Dziesięć osób poniosło śmierć w wypadku autobusu linii Greyhound, który rozbił się w środę w amerykańskim stanie Tennessee. Przyczyną wypadku był atak na kierowcę, któremu pasażer poderżnął gardło - podały władze stanowe.
W opinii stanowego departamentu bezpieczeństwa oraz departamentu transportu USA wszystko wskazuje na to, że wypadek nie ma związku z terroryzmem. Jednak FBI wysłała na miejsce swoją ekipę.
Kierowca autobusu, który przeżył napad i wypadek, został przewieziony do szpitala z ranami szyi. Nie wiadomo, czy przeżył napastnik. Według anonimowego przedstawiciela departamentu sprawiedliwości USA, napastnik miał chorwacki paszport.
Pasażerka autobusu Carly Rinearson, na którą powołuje się telewizja CNN, opowiadała, że sprawcą nieszczęścia był mężczyzna, który domagał się od niej natarczywie, by ustąpiła mu miejsca na przodzie autobusu. Robił wrażenie pobudzonego i stale pytał, która jest godzina.
Kiedy pasażerka odmówiła ustąpienia mu miejsca, mężczyzna podszedł do kierowcy i poderżnął mu gardło. Ten stracił kontrolę nad pojazdem, który przewrócił się na środku drogi.
Autobus wiózł 36 osób z Nashville (Tennessee) do Atlanty (Georgia). Rannych przewieziono do szpitali w Nashville i Chattanooga.
Po wypadku firma transportowa Greyhound na kilka godzin zawiesiła kursy swych autobusów na terenie całych Stanaów Zjednoczonych - w związku z podejrzeniami, że wypadek był efektem zamachu terrorystycznego. Założona w 1914 r. firma przewozi rocznie ponad 25 milionów pasażerów. (and)