Urzędnicy skazują dziecko na życie w szpitalu
Mały Kamil z Rusocina na Pomorzu został skazany na pobyt w szpitalu - czytamy w "Polsce". Zostanie tam nawet do ukończenia 18 lat. Jest ciężko chory, co prawda mógłby być leczony w domu, ale jego rodzice mają za małe mieszkanie, aby zabrać synka. Urzędnicy zamiast pomóc, rozkładają ręce, a między wierszami sugerują, że chłopiec mógłby pójść do rodziny zastępczej.
Kamil ma rok i trzy miesiące. Urodził się z poważną wadą. To tzw. wytrzewienie jelit. - Wnętrzności dziecka dojrzewają poza jamą brzuszną - wyjaśnia dr Agnieszka Szlagatys, pediatra ze Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. - Po operacjach chłopcu zostało 15% jelita cienkiego i 30% grubego. Przewód pokarmowy nie wchłania posiłków, podajemy je drogą pozajelitową przez cewnik.
Bez kroplówek Kamil umarłby z głodu. Jednak jego powrót do domu jest teoretycznie możliwy. Rodzice dostaliby specjalne pompy, a przygotowane w szpitalnej aptece posiłki musiałyby być przechowywane w oddzielnej lodówce, a w domu panować sterylna czystość.
Rodzice Kamila mieszkają z rodziną ojca Kamila. - Całe mieszkanie ma 49 mkw. Mój ojciec jest tu zameldowany dożywotnio, z bratem zajmuje większy pokój - rozkłada ręce Leszek Wrzosek. - Razem z trzyletnią córką Weroniką gnieździmy się w mniejszym pokoju. Kiedy rozłoży się łóżka, nie ma jak przejść.
Pomocy szukali u wójta Pruszcza Gdańskiego. - To patowa sytuacja - twierdzi wójt Magdalena Kołodziejczak. - Nie możemy dać im mieszkania, bo już je mają.