PolskaUrzędnicy odpowiedzą za pożar w Kamieniu Pomorskim

Urzędnicy odpowiedzą za pożar w Kamieniu Pomorskim

Dwoje pracowników Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kamieniu Pomorskim, w tym jego dyrektor, usłyszało zarzuty w śledztwie dotyczącym pożaru hotelu socjalnego w tym mieście. W kwietniu ub. roku w pożarze budynku zginęły 23 osoby.

01.04.2010 | aktual.: 01.04.2010 15:28

Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz, dyrektor Zakładu Krzysztof G. i jego pracownica Barbara K. usłyszeli zarzuty dotyczące "niedopełnienia szeregu obowiązków ciążących na nich w związku ze sprawowaniem zarządu nad budynkiem", przez co mieli nieumyślnie doprowadzić do pożaru.

Jak wyjaśniła, obowiązki te wynikały z przepisów m.in. o ochronie przeciwpożarowej i prawa budowlanego.

Według prokuratury, główne nieprawidłowości to m.in. brak wymaganych przeglądów i kontroli okresowych oraz wymaganych ekspertyz dotyczących konstrukcji obiektu, niezapewnienie ograniczenia rozprzestrzeniania ognia i dymu, czy niezapewnienie możliwości ewakuacji ludzi.

Podejrzani nie przyznali się winy i skorzystali z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Grozi im do 8 lat więzienia.

Burmistrz Kamienia Pomorskiego Bronisław Karpiński pytany, czy pracownicy zakładu, który podlega jego urzędowi, poniosą służbowe konsekwencje odpowiedział, że po przeanalizowaniu prokuratorskich zarzutów podejmie w tej sprawie decyzje. Jak dodał, nie zna jeszcze oficjalnego stanowiska prokuratury.

Do pożaru w Kamieniu Pomorskim doszło w nocy z 12 na 13 kwietnia ub.r. Zginęły w nim 23 osoby. Uratowało się 54 pozostałych mieszkańców budynku socjalnego, 20 z nich odniosło obrażenia. Pożar gasiło 129 strażaków. Akcja trwała ponad 20 godzin.

Śledztwo wszczęto z artykułu kodeksu karnego mówiącego o spowodowaniu pożaru zagrażającego życiu, zdrowiu lub mieniu w wielkich rozmiarach.

Ekspertyza biegłych z zakresu pożarnictwa nie ustaliła dokładnej przyczyny pożaru. Wiadomo, że wywołało go zwarcie w instalacji elektrycznej, jednak biegli nie byli w stanie ustalić, co konkretnie je spowodowało. Z ich opinii wynikało, że do zwarcia w instalacji elektrycznej mogło dojść kilkanaście minut po północy. Już kilka minut po zauważeniu ognia przez mieszkańców budynku stężenie dwutlenku węgla osiągnęło wartość zagrażającą życiu.

Według biegłych, na szybkość rozprzestrzeniania się ognia i skalę pożaru wpływ miało zastosowanie w konstrukcji budynku łatwopalnych materiałów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)