Urbański został prezesem TVP
Andrzej Urbański został prezesem Telewizji Polskiej - podał TVP3.
03.04.2007 | aktual.: 03.04.2007 20:57
W marcu Rada Nadzorcza Telewizji Polskiej zaakceptowała trzy kandydatury, które przeszły do kolejnego etapu konkursu na stanowisko prezesa firmy. Byli to: pełniący obowiązki prezesa TVP Andrzej Urbański, producent filmowy i reżyser Dariusz Zawiślak oraz były zastępca dyrektora do spraw programowych ośrodka TVP w Bydgoszczy Andrzej Szmak.
Rada nadzorcza telewizji publicznej ogłosiła konkurs po odwołaniu Bronisława Wildsteina ze stanowiska prezesa. Urbański został wtedy oddelegowany do zarządu jako członek Rady Nadzorczej TVP.
53-letni Andrzej Urbański to jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Urbański od września 2006 r. doradzał prezydentowi w sprawach politycznych i społecznych. Wcześniej - od grudnia 2005 r. do czerwca 2006 r. - pełnił funkcję szefa Kancelarii Prezydenta RP. Był specjalistą od kontaktów z mediami i człowiekiem do specjalnych poruczeń.
2 czerwca 2006 r. Urbański złożył dymisję ze stanowiska szefa prezydenckiej kancelarii po publikacji "Rzeczpospolitej", która podała, że w końcu lat 90. był wspólnikiem oskarżonego o korupcję Ryszarda Nawrata, prominentnego działacza SLD z czasów rządu Leszka Millera.
W ubiegłym roku kilkakrotnie było głośno o Urbańskim. Pod koniec marca 2006 r., kiedy rozważano majowy termin przyspieszonych wyborów parlamentarnych, kardynał Stanisław Dziwisz zasugerował, że głosowanie mogłoby niekorzystnie odbić się na planowanej w tym czasie pielgrzymce papieża Benedykta XVI do Polski. W odpowiedzi Urbański powiedział w telewizji, że jeden kardynał nie będzie decydował o politycznej przyszłości Polski. Po tej wypowiedzi Urbański przepraszał krakowskiego metropolitę - zarówno w mediach, jak i osobiście.
Również w marcu zeszłego roku TVN ujawnił, że prezydent odznaczył gen. Wojciecha Jaruzelskiego Krzyżem Zesłańców Sybiru. Jak tłumaczył wówczas Urbański, wieloletni pracownicy Kancelarii Prezydenta wbrew woli prezydenta, a także bez wiedzy i zgody Dyrektora Biura Kadr i Odznaczeń, wpisali nazwisko generała na listę odznaczonych. Prezydent zatwierdził zaś tylko postanowienia, a nie listy osób.