Uratowano konie z rozlewiska Warty
Zakończyła się akcja ratowania stada kilkudziesięciu koni, które zostały odcięte od lądu na rozlewisku Warty w okolicach Słońska w Lubuskiem. Zwierzęta od minionego piątku stały na skrawku suchego gruntu, otoczone ponad kilometrem wody i lodu.
03.01.2003 | aktual.: 03.01.2003 21:14
Akcja rozpoczęła się w poniedziałek i trwała cztery dni. Tuż po jej zakończeniu dowódca Pierwszego Batalionu Ratownictwa Inżynieryjnego z Krosna Odrzańskiego, ppłk Jerzy Szymczak, powiedział, że było to jedno z najtrudniejszych przedsięwzięć w jego 25-letniej karierze w wojsku.
By dotrzeć do uwięzionych koni, ratownicy musieli pokonać kilka warstw lodu przy dość dużym mrozie i silnym wietrze.
Ratownicy uratowali 52 konie, należące do czwórki właścicieli. Stada nie są nigdzie zarejestrowane, natomiast konie są oznakowane, dzięki czemu udało się ustalić, do kogo należą.
Powiatowy lekarz weterynarii w Sulęcinie Zbigniew Matuszkiewicz poinformował, że właściciele poniosą koszty akcji ratunkowej. Rozważane jest również skierowanie sprawy do prokuratury.
Ekolodzy obawiają się tymczasem, że uratowane stado koni zostanie wywiezione na rzeź do Włoch lub Francji. Wojciech Owczarz z ekologicznego Klubu Gaja uważa, że zwierzęta powinny być odebrane właścicielom.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które może prawnie odebrać konie, nic jednak w tym kierunku nie robi. Jak powiedziała inspektor Dorota Nowaczyk z oddziału Towarzystwa w Gorzowie, zwierzęta są zabierane właścicielom tylko w ekstremalnych sytuacjach. "Jeżeli właściciel jednorazowo zaniedbał konie to trzeba dać mu szansę i nie możemy zabrać zwierząt" - stwierdziła Nowaczyk. Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami decyzję w sprawie koni podejmie w przyszły czwartek.
Rocznie do europejskich rzeźni trafia 39 tysięcy polskich koni. Organizacje obrońców zwierząt podkreślają, że to o połowę mniej niż latach ubiegłych. Konie są transportowane do Włoch lub Francji w strasznych warunkach. Wiele z nich pada w drodze. Pod protestem przeciwko transportowaniu żywych koni podpisało się już prawie 400 tysięcy Polaków. (aka)