Uratował w Jantarze dwie osoby, choć nie miał sprzętu. Strażak bohaterem
Strażak z Mrągowa wypoczywał na plaży w Jantarze, gdy usłyszał wołanie o pomoc. Bez wahania ruszył na ratunek, choć sam nie miał sprzętu. Przemysław Kaczmarczyk uratował dwie osoby. Tonącego mężczyznę znalazł już pod wodą i doholował do brzegu, a potem ruszył na pomoc porwanej przez fale kobiecie.
14.07.2022 | aktual.: 14.07.2022 09:45
Niemal pięć godzin trwała środowa akcja ratownicza na nadbałtyckiej plaży w Jantarze.
Według relacji świadków wszystko zaczęło się od tego, że jedna z kąpiących się osób, które zignorowały czerwone flagi, zaczęła tracić orientację. Turyści utworzyli "łańcuch życia". Niestety część z nich sama znalazła się w tarapatach. Na pomoc ruszył wypoczywający na plaży strażak z Mrągowa.
- Dzięki wysokiemu poziomowi wyszkolenia oraz wiedzy specjalistycznej Przemkowi udało się uratować dwie osoby. Najpierw wypłynął w morze i uratował mężczyznę, który zniknął już pod powierzchnią wody. Nurkował bez żadnego sprzętu oraz narażając własne życie. Topiącego się mężczyznę znalazł już pod wodą, wypłynął z nim na powierzchnię i doholował do brzegu - napisali strażacy z Mrągowa na swoim profilu w mediach społecznościowych. - Następnie wypłynął na pomoc kobiecie porwanej przez fale, którą też udało mu się bezpiecznie doholować do brzegu. Można śmiało powiedzieć, że Przemek uratował życie dwóch osób - precyzują strażacy.
Jantar. Akcja ratownicza na brzegu morza
Spośród pięciu osób, które wymagały pomocy, trzy - mimo wysokich fal - wyszły z wody o własnych siłach. Dwie kolejne osoby były reanimowane, ale ich życie udało się uratować. Do szpitala zabrał je śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Były podejrzenia, że w wodzie jest jeszcze jedna osoba, jednak policja zdementowała te plotki.
Oficer prasowa KP Policji w Nowym Dworze Gdańskim sierż. szt. Karolina Figiel przekazała w środę po południu, że akcja poszukiwawcza nie zostanie wznowiona, ponieważ służby nie otrzymały informacji o zaginięciu jakiejkolwiek osoby. Wskazała, że plażowicze, którzy weszli do wody po godz. 13 i utworzyli łańcuch życia w poszukiwaniu osoby topiącej się, mogły zostać wprowadzone przez kogoś w błąd i w wodzie mogło już nikogo nie być.