UPR: narzucone przez UE składki dobiją finanse Polski
Wejście Polski do Unii Europejskiej nie przyniesie nam żadnych kokosów, a jedynie głęboki kryzys finansowy - uważają redaktorzy Najwyższego Czasu Miłosz Marczuk i Tomasz Sommer. W środę Marczuk i Sommer wyliczyli, że po wejściu do Unii pozbawimy nasz budżet około 920 mln euro z
tytułu likwidacji granic celnych. Szacują również, że integracja z Piętnastką będzie nas kosztować około 3,5 mld euro rocznie.
Redaktorzy Najwyższego Czasu zarzucili komisarz ds. budżetu UE Michaeli Schreyer minięcie się z prawdą, jeśli chodzi o informację, że polski budżet pozyska dodatkowe środki, ponieważ otrzyma 25% wpływów z ceł pobieranych na polskiej granicy wschodniej, która po naszym wejściu do UE stanie się zewnętrzną granicą Unii. To nieprawda - mówił Marczuk. Z naszych wyliczeń wynika, że nic na tym nie zyskamy. Kontrahenci clą sobie towary w miejscach docelowych. Ponadto, analizując przypadek Hiszpanii można wyciągnąć wniosek, że nasze dochody z ceł spadną o dwie trzecie.
Marczuk i Sommer zarzucili m.in. Ministerstwu Finansów utrzymanie w wielkiej tajemnicy informacji o wielkości składek, które będziemy płacić do unijnego budżetu. W ministerstwie nie chciano nam ujawnić żadnych danych i wyliczeń. Dostaliśmy odpowiedź, że są one poufne - powiedzieli.
Główny negocjator Jan Truszczyński zapewnia, że informacje dotyczące polskiej składki do unijnego budżetu nie są tajne. Podkreślił, że jej ostateczna wysokość zostanie określona w wyniku negocjacji, które mają się zacząć dopiero w drugiej połowie tego roku. Truszczyński poinformował również, że obecnie naszą przyszłą składkę do budżetu UE szacuje się na 2,5-3 mld euro w zależności od modelu, który zastosuje się w obliczeniach. (jask)