PublicystykaUpokorzenie Wielkiej Brytanii stało się faktem. Unia podyktowała warunki

Upokorzenie Wielkiej Brytanii stało się faktem. Unia podyktowała warunki

Upokorzenie Wielkiej Brytanii stało się faktem. Unia podyktowała warunki
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | STEPHANIE LECOCQ
Oskar Górzyński
22.03.2019 11:10, aktualizacja: 22.03.2019 14:28

Kiedyś Wielka Brytania decydowała o losach innych. W czwartek to inni - w tym Polska - decydowali o losach Wielkiej Brytanii. Unia okazała Londynowi łaskę, ale przy okazji pokazała mu miejsce w szeregu. I dała przedsmak tego, co oznacza bycie poza Unią.

Dla wielu brytyjskich komentatorów czwartkowa noc w Brukseli, podczas której przywódcy państw UE uzgodnili odroczenie brexitu była otrzeźwiająca.

Przyzwyczajeni do podejmowania decyzji o losach innych narodów - jak np. w Jałcie, czy Monachium - Brytyjczycy w tym razem znaleźli się w odwrotnej roli. To inni, za zamkniętymi drzwiami, decydowali o ich losie. A wśród nich były nie światowe mocarstwa, ale państwa, które dotąd w historii bywały tylko przedmiotami podobnych dyskusji: Czechy, Łotwa, czy nawet Polska.

"Czy jest jakikolwiek precedens w najnowszej historii, kiedy żywotne interesy wielkiego kraju były decydowane za zamkniętymi drzwiami przez 27 innych krajów, a ich decyzja przedstawiona jako fakt dokonany? Nawet dla tych z nas, którzy się tego spodziewali, upokorzenie jest ciężkie do zniesienia" - komentował na Twitterze publicysta konserwatywnego dziennika "The Times" Simon Nixon.

Jego opinia nie jest zresztą odosobniona. Jeśli jest dziś coś, co łączy podzielonych Brytyjczyków, to poczucie hańby. Jak wynika z sondażu opublikowanego w środę przez Sky News, aż 90 proc. z nich uważa, że sposób prowadzenia negocjacji brexitowych jest narodowym upokorzeniem. I tylko 7 proc. z nich za to upokorzenie obwinia Unię.

Unia stawia warunki

Ostatecznie decyzja unijnej 27-ki była bardziej łaskawa niż dyktaty z Monachium czy innych konferencji z przeszłości. Rząd May uzyskał zgodę na przełożenie daty brexitu. Pod pewnymi warunkami. Londyn otrzymał dwa dodatkowe tygodnie (do 12 kwietnia) na przepchnięcie przez parlament dwukrotnie odrzuconej umowy brexitowej.

Jeśli to się uda, będzie miał do 22 maja, by dopiąć wszystkich formalności. Jeśli nie, stanie przed jasnym wyborem: albo wyjdzie bez umowy, albo - zgodnie z unijnym prawem - przeprowadzi wybory do Parlamentu Europejskiego i zyska znacznie więcej czasu (np. do końca roku). Oczywiście tylko wtedy, jeśli przedstawi jakiś pomysł na rozwiązanie sytuacji: projekt nowej umowy (np. wzorowanej na statusie Norwegii), drugie referendum lub ponowne wybory.

To nie tylko gest dobrej woli, ale też bardzo sprytny politycznie ruch. Gdyby UE odmówiła prośby May o odroczenie brexitu, mogła być obwiniana o katastrofę, jaką przyniosłoby bezumowne wyjście Wielkiej Brytanii. Teraz wybór należy w całości do Brytyjczyków. Na tym polu też, po raz kolejny, Unia ograła Zjednoczone Królestwo. Pokazała, że jest zdolna do kompromisów i kreatywnych rozwiązań w trudnych sytuacjach.

Nawet Polska traci cierpliwość

Tego samego nie można powiedzieć o Wielkiej Brytanii, która znalazła się w tej sytuacji na własne życzenie. Z przecieków dochodzących z czwartkowej Rady Europejskiej wiemy, że zanim wyprosili ją za drzwi, przywódcy państw unijnych przez 90 minut "grillowali" brytyjską premier, dociekając jaki jest jej plan B, na wypadek, gdyby nie udało jej się przekonać posłów do ratyfikacji umowy brexitowej. Nie otrzymali odpowiedzi, więc ostatecznie rozwiązanie wymyślili za nią.

Według mojej wiedzy, sfrustrowani tą postawą byli nawet ci, którzy dotąd wykazywali największą wyrozumiałość wobec Londynu, czyli Polska i Czechy. Swoje trzy grosze dorzucił inny sojusznik Brytyjczyków, Viktor Orban. "Financial Times" cytuje jego zjadliwy komentarz: "Wspominając swoje doświadczenie życia w Brytanii pod rządami Margaret Thatcher, Orban stwierdził, że każdy lider Partii Konserwatywnej dba tylko o jedną rzecz i jest nią Partia Konserwatywna."

To znamienne, że przywódcy 27 państw o radykalnie odmiennych poglądach, od Macrona po Orbana, potrafili dojść do porozumienia w skomplikowanej i trudnej sprawie, a przy okazji całkowicie wymanewrować Wielką Brytanię. O ile na początku brexitowej odysei wyjście Zjednoczonego Królestwa było często postrzegane jako śmiertelne zagrożenie dla Unii, dziś widać, że tylko ją wzmocniło. I udowodniło, że znacznie lepiej jest być wewnątrz niej, niż stać się państwem trzecim tak jak Wielka Brytania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Opinie
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także