Upadła spółka Nysa Motor nie miała żadnego majątku
Spółka Nysa Motor nie mogła zaciągać kredytów, bo nie miała nic do zaoferowania dla ich zabezpieczenia - uważa rzecznik strajkujących w zakładzie Krzysztof Dorożyński.
Zabroniono nam również sprzedaży i eksportu naszych produktów - powiedział w poniedziałek Dorożyński.
Opolski Sąd Gospodarczy ogłosił w poniedziałek upadłość tej spółki. W uzasadnieniu podano, że spółka ma szereg długów i jest to jedyny sposób zaspokojenia wierzycieli.
Spółkę Nysa Motor zawiązano w 1999 r. na bazie Zakładu Montażu Samochodów w Nysie i warszawskiego Żerania. Zdaniem, Dorożyńskiego, który był dyrektorem firmy do spraw finansowych i prezesem oba zakłady były już wtedy w fatalnej sytuacji.
Jego zdaniem koszt restrukturyzacji, na który wpłynęły odprawy dla pracowników w Nysie i w nie istniejącym już Zakładzie Produkcji Części Samochodowych w Opolu, sięgnął prawie 10 mln. W 1999 r. Nysa i Opole miały 33 mln zł strat.
W zakładzie Nysa Motor w Nysie ostatnio produkowane były polonezy truck oraz Citroeny Berlingo i C15. Od stycznia z taśm produkcyjnych nie zjechał ani jeden samochód. Załoga od grudnia jest na urlopie postojowym, za który pracownicy otrzymali do tej pory po 440 zł.
17 kwietnia załoga wstąpiła w spór zbiorowy z pracodawcą, domagając się m.in. zwrotu pieniędzy z kasy zapomogowo-pożyczkowej, wypłaty zaległych wynagrodzeń i wyrównań dla pracowników, którzy wcześniej zostali zwolnieni z firmy ze względu na jej sytuację ekonomiczną.
Obecne długi zakładu wobec podmiotów zewnętrznych przekraczają 60 mln zł. Ponadto firma jest winna pracownikom ponad 9 mln zł. Ma też nieuregulowane zobowiązania wobec Żerania, który jest właścicielem 90% majątku nyskiej fabryki. (an)