Upadł na tory i zakrwawiony czekał godzinę na pomoc
Od godz. 10.25 do godz. 11.14 tuż przy torach tramwajowych na ul. Pabianickiej koło ul. Prądzyńskiego w Łodzi leżał w czwartek zakrwawiony mężczyzna. Według relacji świadków, ani pogotowie ratunkowe, ani policja nie spieszyły się z dotarciem na miejsce.
20.03.2009 07:42
- Dzwoniliśmy po kilka razy - mówią oburzeni Stanisław Jach, Adam Kordek i Rafał Kupczak. - To jest nie do pomyślenia, by w dużym mieście tyle czasu trzeba było czekać na pomoc.
Jak wynika z zapisów w dzienniku zdarzeń, prowadzonym przez Dyspozycję Inżyniera Miasta, ruch tramwajów z powodu leżącego przy torach mężczyzny został wstrzymany o godz. 10.25, a przywrócony o godz. 11.20. Tymczasem policja twierdzi, że pierwsze telefoniczne zgłoszenie od świadka otrzymała o godz. 10.44. Niemal równocześnie informację o leżącym przy torach mężczyźnie przekazują dyżurni MPK - choć - jak wynika z raportu inżyniera miasta - tramwaje nie jeździły już od 19 minut.
Do pogotowia zgłoszenie miało dotrzeć dopiero o godz. 10.49.
- Rozmowę mamy nagraną i odbyła się ona dokładnie o tej godzinie - mówi Danuta Korcz, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. - Załoga ambulansu dotarła na miejsce o godz. 11.14, a więc wcale nie tak późno.
Poszkodowanym okazał się 63-letni mężczyzna, który był kompletnie pijany. Zawieźliśmy go na oddział ratunkowy do szpitala im. Kopernika.