Unijna komisarz bała się polskich stoczniowców
Unijna komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes odwiedziła Stocznię Szczecińską. Wjechała na jej teren nie główną bramą, ale boczną - tak zwaną kolejową. Komisarz nie chciała bowiem spotkać się ze stoczniowcami, którzy czekali na nią z transparentem "Witamy na stosie pogrzebowym polskich stoczni".
Liczna obstawa z Biura Ochrony Rządu miała przygotowane parasole, w razie gdyby w stronę gościa poleciały jajka, ostatecznie skończyło się na kilku inwektywach. Ale były też kwiaty, te wręczyli zarządca kompensacji Roman Nojszewski i były wiceprezes, a obecnie dyrektor stoczni Bogusław Adamski.
Solidarność - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - zbojkotowała spotkanie z unijną komisarz. Przedstawiciele Solidarności 80 przyszli na spotkanie z nadzieją, że uda im się porozmawiać z prezesem spółki Stocznie Polskie SA. Rozmowa z Janem Ruurd de Jonge była bardzo krótka. Prezes powtórzył, że docelowo w Stoczni Szczecińskiej będzie zatrudnionych około dwóch tysięcy osób, nie podał jednak ani żadnych terminów, nie chciał też rozmawiać o ewentualnych kontraktach. Po tych słowach związkowcy z Solidarności 80 opuścili spotkanie, jak bowiem informowali wcześniej, z samą panią komisarz nie mają o czym rozmawiać. Ostatecznie z Neelie Kroes spotkał się tylko przedstawiciel Związku Zawodowego Stoczniowiec.
Neelie Kroes w Szczecinie jest persona non grata, ponieważ zadecydowała o zamknięciu zakładów w Szczecinie i w Gdyni i sprzedaży ich majątku w przetargach.