Unijna kasa za praworządność? Inicjatywy nabierają tempa
Polsce nie grożą unijne sankcje za uchybienia praworządności. Ale to nie znaczy, że za to nie zapłacimy. Kluczowi gracze w UE są zdeterminowani, by uzależnić wypłatę unijnych funduszy od spełniania demokratycznych norm.
- Praworządność? Artykuł 7? To już wszystko nieaktualne. Nikogo w Unii to już nie obchodzi - mówił mi w minionym tygodniu polski dyplomata. O ile po części miał rację, jeśli chodzi o unijną procedurę artykułu 7. - ta od dawna tkwi w impasie - tego samego nie można powiedzieć o samym temacie uchybień praworządności. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego to jeden z głównych tematów kampanii w Europie. Tylko w tym tygodniu pojawiły się dwie nowe propozycje, jak zapewnić, by łamanie norm nie pozostało bez konsekwencji.
Rada mędrców wstrzyma fundusze
Pierwszą z nich zgłosił faworyt do objęcia pozycji szefa Komisji Europejskiej, Manfred Weber z bawarskiej CSU. Weber - do spółki z Udo di Fabio, uznanym konserwatywnym prawnikiem i byłym sędzią niemieckiego TK - proponuje, by praworządność w każdym państwie była corocznie oceniana przez panel ekspertów. Od ich oceny zależałoby wypłacanie państwom środków z funduszu spójności.
Obecne procedury nakładania unijnych sankcji wymagają jednomyślnej decyzji państw członkowskich. Pomysł Webera i di Fabio zakłada natomiast, że decyzja o wstrzymaniu unijnych pieniędzy może zostać powstrzymana tylko przez odpowiednią mniejszość blokującą. To oznacza, że gdyby przyłożyć proponowane procedury do obecnej sytuacji, Polska stanęłaby przed realną groźbą odebrania funduszy.
"Skuteczny mechanizm kontroli dałby UE instrument pozwalający na szybkie i sprawne powstrzymanie erozji struktur praworządności – w sposób odpolityczniony i opierający się na mocnych prawnych argumentach, w ramach europejskich wartości i praw podstawowych” – napisali Weber i Di Fabio na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Smaczku sprawie dodaje jeden, nieznany dotąd fakt: jak dowiedziała się WP, w ubiegłym roku przedstawiciele polskiego rządu zwrócili się do di Fabio z prośbą o przygotowanie prawnej ekspertyzy, która pomogłaby Polsce w jej sporze z Komisją Europejską. Ostatecznie pomysł jednak zarzucono.
Zobacz także: Czarnecki nawet się nie zawahał. Odpowiedział Sikorskiemu po angielsku
"Dobrowolne" kółko praworządności
Propozycja niemieckich konserwatystów nie jest jednak jedyną. We wtorek przedstawiciele niemieckich i belgijskich rządów wyszli ze swoim projektem zmian ułatwiających Unii reagowanie na uchybienia demokratycznych standardów. Od pomysłu Webera różni się on przede wszystkim tym, że stan praworządności byłby oceniany nie przez ekspertów, ale wzajemnie przez same państwa członkowskie.
Uczestnictwo w takim ciele byłoby teoretycznie dobrowolne, jednak w domyśle jej decyzje miałyby wpływ na wypłatę unijnych środków. Zarówno Niemcy, jak i Belgia opowiadają się za uzależnieniem europejskich funduszy od spełniania norm.
Pomysł połączenia tych kwestii już w ubiegłbym roku pojawił się w proponowanym przez Komisję Europejską w projekcie rozporządzenia. Według projektu, w razie uchybień fundusze byłyby blokowane do czasu naprawy sytuacji. To samo zapowiedział też unijny komisarz ds. budżetu Guenther Oettinger. W styczniu pomysł poparła też większość posłów Parlamentu Europejskiego.
Przeczytaj również: Budżet UE. Pieniądze za praworządność
Wszystkie karty na stole
Mimo to, nic w tej kwestii nie zostało jeszcze przesądzone. Jak mówi WP przedstawiciel Komisji Europejskiej, wiele będzie zależeć od sytuacji po wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju. Dopiero po nich negocjacje ws. przyszłego wieloletniego unijnego budżetu wkroczą w decydującą fazę.
Nie wszyscy są jednak przekonani, że nowe pomysły pomogą w lepszym dyscyplinowaniu unijnych "deliktwentów". Zdaniem prof. Laurenta Pecha, znanego eksperta ds. prawa europejskiego z Uniwersytetu Middlesex w Londynie, propozycja Webera jest tylko działaniem pozorowanym. W jego opinii, wymagałaby ona zmiany europejskich traktatów, co w obecnej sytuacji jest nierealistyczne.
- To słabo przemyślany plan, który obiecuje przyszłe działania poprzez fuzję innych propozycji, aby usprawiedliwić obecną bezczynność - powiedział Pech. - Potrzebujemy realnych rozwiązań, bo kryzys praworządności to najbardziej fundamentalny problem, z którym zmaga się Unia - dodał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl