Uniewinnienia w sprawie napadu na zabrzańskie Makro
Sąd Okręgowy w Gliwicach uniewinnił trzech mężczyzn oskarżonych o napad na Makro Cash and Carry w Zabrzu. W czasie zuchwałego rozboju, określanego w prasie mianem "śląskiego skoku stulecia", w kwietniu 1999 roku ze skarbca Makro skradziono ponad 1,3 mln zł.
14.02.2005 | aktual.: 14.02.2005 11:20
Mężczyźni, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, spędzili w areszcie ponad 2,5 roku. Teraz zapowiadają, że po uprawomocnieniu się wyroku wystąpią o odszkodowanie.
To, że trzej mężczyźni dokonali rozboju i skradli ponad 1,3 mln zł, nie budzi wątpliwości. Sąd doszedł do przekonania, że osobami tymi nie byli oskarżeni - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Trzeja-Wagner.
Przypomniała, że na początku procesu istniały dowody, które przemawiały za winą Marka P., Krzysztofa R. i Adama R. Należały do nich zeznania pracowników Makro i świadka Mirosława T., który twierdził, że oskarżeni planowali "skok". Wyniki okazań oskarżonych pracownicom Makro nie były jednak kategoryczne.
Poważne wątpliwości co do winy oskarżonych pojawiły się w czasie licznych analiz głównego dowodu - zapisu z kamer przemysłowych hurtowni. Wydawać by się mogło, że sytuacja jest bardzo prosta, jednak jakość zapisu okazała się zła i trzeba powołać biegłych - przypomniała przewodnicząca składu orzekającego.
Przeprowadzone w tej sprawie ekspertyzy wskazywały, że to nie oskarżeni dokonali napadu. Specjaliści z kilku instytucji dokonali obróbki cyfrowej obrazu i badali m.in. małżowiny uszne oskarżonych i porównywali je z kształtem uszu sprawców, zarejestrowanym przez kamery przemysłowe. Według ekspertów, nie zgadza się też wzrost odpowiadających przed sądem za napad i faktycznych sprawców.
Jeżeli w sprawie istnieją jakiekolwiek wątpliwości, przemawiają one zawsze na korzyść oskarżonych. W tej sprawie istnieje szereg wątpliwości - zakończyła sędzia Trzeja-Wagner.
Nie wiadomo, czy prokuratura, która żądała dla oskarżonych po 10 lat więzienia, odwoła się od wyroku.
Po ogłoszeniu wyroku Adam R. zapowiedział, że będzie żądał odszkodowania za aresztowanie. Straciłem dobrą opinię, zdrowie, pracę - argumentował. Jak dodał, na początku, po zatrzymaniu sądził, że sprawa się dla niego dobrze skończy, potem stracił tę wiarę.
To byłby sukces wtedy, jeśli ten wyrok zapadłby dwa lata temu - powiedział obrońca Marka P. mec. Krystian Ślązak.
Pytany, czy będzie wspierał uniewinnionych w staraniu się o odszkodowanie, powiedział: Ktoś musi z to ponieść odpowiedzialność. To nie jest tak, że to oskarżenie stało się bezprzedmiotowe właśnie dzisiaj. Będę doradzał im, żeby w jakiejś formie poszukali zadośćuczynienia dla siebie. To jednak oni sami zdecydują, czy wystąpią o odszkodowanie.
Jak mówił, po zatrzymaniu Marek P., Krzysztof R. i Adam R. stracili pracę, dobrą opinię, jeden z nich także narzeczoną. Zostali aresztowani w listopadzie 2000 roku, wyszli w czerwcu 2003 roku.
Pytany, czy jego zdaniem policji uda się kiedykolwiek zatrzymać prawdziwych sprawców napadu, odpowiedział: Nie wiem, czy policja jest zainteresowana w tej chwili wykryciem prawdziwych sprawców. Mam poważne wątpliwości co do tego.
Regionalna prasa ochrzciła napad na zabrzańskie Makro mianem "śląskiego skoku stulecia". W kwietniu 1999 r. trzej wyglądający na biznesmenów mężczyźni weszli do hipermarketu i nie zatrzymywani przez nikogo przeszli na zaplecze. Wykorzystali moment, w którym pracownice hurtowni otwierały skarbiec. Obezwładnili kobiety i grożąc bronią zmusili do otwarcia sejfu. Zabrali ponad 1,3 mln zł i spokojnie wyszli. Sprzed Makro odjechali samochodem.