Unia nie chce zablokować polskiej żywności (choć może to zrobić)
Komisja Europejska zaprzeczyła,
jakoby szykowała ochronę rynku Unii Europejskiej przed polską
żywnością, ale potwierdziła, że jest taka "możliwość przewidziana
Traktatem Akcesyjnym".
"Nie ma żadnej klauzuli ochronnej przygotowywanej przeciwko Polsce lub któremukolwiek innemu państwu przystępującemu do Unii" - powiedział Jean-Christophe Filori, rzecznik komisarza ds. poszerzenia Guentera Verheugena.
"Możliwość zastosowania klauzul stwarza Traktat Akcesyjny, ale jest to uważane za ostateczność w przypadku rażącego niedostosowania kraju w dniu przystąpienia do Unii 1 maja 2004 roku i przez trzy pierwsze lata członkostwa" - dodał.
W związku z tym urzędnicy Komisji raczej nie przewidują, żeby przed wiosną 2004 roku jasno wskazała ona dziedziny, w których przyszłym państwom członkowskim groziłyby takie klauzule.
Wypowiedź Filoriego była reakcją na informację "Gazety Wyborczej", że urzędnicy Komisji Europejskiej otrzymali polecenie przygotowania treści tzw. klauzuli ochronnej, czyli dokumentu wykluczającego nas z części unijnego wspólnego rynku. "Gazeta" raz pisze, że chodzi o problemy fitosanitarne (rośliny), a raz, że o weterynaryjne (zwierzęta).
Według unijnych urzędników, Polska nie wdrożyła jeszcze pięciu niezbędnych ustaw weterynaryjnych (tylko jedna z nich jest jest już uchwalona) i ma problemy z dostosowaniem producentów żywności pochodzenia zwierzęcego (gospodarstw rolnych i zakładów mięsnych, a w mniejszym stopniu również mleczarskich).
Jest faktem, że niektórzy unijni urzędnicy, a zwłaszcza dyplomaci państw członkowskich, regularnie wyrażają niepokój zaległościami Polski w dostosowaniu prawa i producentów w tej dziedzinie. PAP pisała o tym 20 lipca. Z drugiej strony urzędnicy Komisji przyznają, że zdają sobie sprawę z poważnych reperkusji politycznych, jakie miałoby zastosowanie klauzuli i wynikające z tego utrzymanie kontroli sanitarnych na granicach między Polską a resztą Unii po 1 maja 2004 roku.
