Umorzone śledztwo ws. zamarznięcia na bagnach w Ostrowinie
Prokuratura Rejonowa w Ostródzie (Warmińsko-Mazurskie) umorzyła śledztwo dotyczące 18-letniego chłopaka, który był podejrzany o to, że nie udzielił pomocy swojej koleżance. Pozostawił ją na bagnach, gdy wracali nocą z ogniska; dziewczyna zamarzła.
02.05.2012 | aktual.: 02.05.2012 12:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tragedii doszło pod koniec listopada ubiegłego roku niedaleko miejscowości Ostrowin koło Ostródy, gdy kilkoro młodych ludzi zorganizowało sobie imprezę w lesie. Po niej chłopak miał odprowadzić dziewczynę do domu, ale gdy trafili na podmokłe tereny pozostawił ją bez pomocy.
Najpierw prokuratura rejonowa w Ostródzie postawiła mu zarzut nieudzielenia pomocy, ale teraz umorzyła postępowanie. Jak poinformował prokurator rejonowy Zdzisław Łukasiak kluczowym wątkiem w sprawie okazało się ustalenie dokładnej godziny śmierci dziewczyny. - Z opinii biegłego wynika, że gdy chłopak dotarł do miejsca, skąd mógł powiadomić, iż dziewczyna pozostała w lesie, ona już nie żyła, więc nie było szans żeby ją uratować - podkreślił prokurator.
Decyzja o umorzeniu sprawy jest nieprawomocna, rodzina dziewczyny może ją zaskarżyć do sądu.
Chłopak został zatrzymany przez policję dwa dni po feralnej imprezie. Wówczas śledczy ustalili, że to on wracał razem z 16-letnią koleżanką z ogniska. Dziewczyna nie wróciła do domu i przez trzy dni poszukiwali jej policjanci, strażacy, ratownicy z psami tropiącymi oraz mieszkańcy Ostrowina.
Cztery dni po zaginięciu policjanci dostrzegli ciało dziewczyny z helikoptera. Zwłoki znajdowały się na terenach bagiennych i trudnodostępnych. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zmarła z wychłodzenia.
Chłopak twierdził wówczas, że gdy wracali z dziewczyną z ogniska trafili na tereny podmokłe. Szli trzymając się za ręce, wpadli dwukrotnie do bagna, ale zdołali się z nich wydostać. Za trzecim razem chłopak miał stracić koleżankę z oczu. Sam wydostał z bagna i wyruszył dalej w drogę. Dopiero rano dotarł do najbliższej wioski, tam poprosił napotkanego mężczyznę o szklankę wody, a potem zatrzymał przejeżdżający samochód i wrócił do domu do Ostródy. Nikomu nie powiedział o pozostawionej w lesie koleżance.