Umierał na działce z wychłodzenia. Żona postawiła na nogi służby
Do dramatycznej interwencji służb ratunkowych doszło w jednej z podwarszawskich miejscowości. Policjanci zareagowali po tym, jak otrzymali telefon od przerażonej 84-latki. Kobieta nie mogła dodzwonić się do swojego męża, który wyszedł na działkę. Nie znała adresu, a jedynie potrafiła opisać posesję. Mężczyzna został odnaleziony, gdy był już skrajnie wyziębiony.
Przestraszona kobieta zadzwoniła do policjantów w Mińsku Mazowieckim, kiedy nie mogła skontaktować się ze swoim 84-letnim mężem. Mężczyzna miał wyjść z domu trzy dni wcześniej i pojechać na działkę. Od tamtej pory nie dawał znaków życia.
Kobieta miała problem, bo nie wiedziała, gdzie dokładnie znajduje się posesja i jaki jest jej adres. 84-latka znała jedynie miejscowość. Co jednak kluczowe, potrafiła opisać, jak wygląda sama działka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjanci ruszyli z akcją ratunkową
Funkcjonariusze podkreślają, że sprawa wymagała natychmiastowej reakcji. Poszukiwania były tym trudniejsze, że działanie miało miejsce już po zmroku. Ostatecznie policjanci znaleźli wspomnianą posesję na obrzeżach wskazanej miejscowości.
Kiedy mundurowi zaświecili latarkami w okna budynku, w jednym z pomieszczeń zauważyli leżącego na podłodze mężczyznę. Wychłodzony 84-latek był w samej bieliźnie i nie mógł się poruszać. Był z nim utrudniony kontakt. W dodatku dostępu do swojego pana bronił agresywny pies.
Na miejscu pojawiła się karetka. Zaginiony był w stanie zagrażającym życiu. Natychmiast trafił do szpitala.
Mińska policja apeluje, żeby być szczególnie czujnym przy spadających temperaturach. Funkcjonariusze podkreślają, że nawet jeden telefon może uratować komuś życie.
Źródło: Komenda Powiatowa Policji w Mińsku Mazowieckim
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ