ŚwiatUlga, ale i rozczarowanie. Niemieckie media po wizycie Andrzeja Dudy w Berlinie

Ulga, ale i rozczarowanie. Niemieckie media po wizycie Andrzeja Dudy w Berlinie

Ulga, ale i rozczarowanie - tak pokrótce można streścić reakcje niemieckich mediów na piątkową wizytę Andrzeja Dudy w Berlinie. Ostro potraktował polskiego prezydenta, a raczej polską postawę, publicysta "Suedwest Presse", zarzucając nam "jednostronną solidarność". Ale generalnie zainteresowanie wizytą było w Niemczech znacznie mniejsze niż w Polsce - pisze niemiecka korespondentka Wirtualnej Polski Agnieszka Hreczuk.

Ulga, ale i rozczarowanie. Niemieckie media po wizycie Andrzeja Dudy w Berlinie
Źródło zdjęć: © PAP | BERND VON JUTRCZENKA

"Odetchnięcie po wizycie Dudy" - zatytułowała swoje podsumowanie podróży polskiego prezydenta "Neue Osnabruecker Zeitung". "Po krótkim spotkaniu z prezydentem Gauckiem i kanclerz Merkel przeważa ulga, niektórzy mówią nawet o pozytywnej niespodziance", kontynuuje autor. "Nowy prezydent nie pozostawił wątpliwości, że lubi Niemcy i Niemców, nie tylko dlatego, że jego żona jest nauczycielką niemieckiego". Stołeczny "Tagesspiegel" pisze, że "podczas spotkania obaj prezydenci przeciwstawili się obawom, że stosunki polsko-niemieckie mogłyby ucierpieć na skutek powrotu PiS do władzy"

To odczucie dominuje zwłaszcza w niemieckiej prasie, która szerzej niż inne media informuje o wizycie polskiego prezydenta. Nic dziwnego - od maja, kiedy Andrzej Duda niespodziewanie wygrał wybory, niemieckie media zastanawiały się, jaki kurs obejmie zwycięski kandydat. Obawę budziła przynależność partyjna Dudy i jego oficjalne poparcie przez Jarosława Kaczyńskiego. Stosunki polsko-niemieckie za czasów rządu PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego uznawane były za najgorsze po 1989 roku.

Dlatego pytania: "kim jest nowy prezydent Polski i jaką obierze strategię" zdominowały niemiecką prasę przed wizytą. Wywiady z prezydentem ukazały się zarówno w największej bulwarówce, "Bildzie", jak i "Welcie" i opiniotwórczej "Frankfurter Allgemeine Zeitung". I wszystkie skupiły się na jednym: "nowy prezydent nie jest antyniemiecki".

Nie zaskoczył pozytywnie

Tyle bezpośrednio przed wizytą. Pierwsze reakcje po wizycie są nieco mniej entuzjastyczne. Co prawda większość dzienników i portali, tak samo jak "NOZ" i "Tagesspiegel", cytują słowa prezydenta Gaucka o "pełnym zaufania, przyjacielskim spotkaniu" i jego radości, że "zmiana na stanowisku prezydenta nie zmieni kierunku polsko-niemieckich stosunków", ale w pozostałych kwestiach polski prezydent rozczarował. A raczej nie zaskoczył pozytywnie, bo o jego wizji rozwoju NATO czy solidarności w rozwiązywaniu problemu uchodźców były w Niemczech znane.

"Wizyta sceptyka" - tytułuje bez ogródek swój tekst dziennik "Sueddetusche Zeitung". Przypomina przy tym, że jako europoseł Andrzej Duda był w jednej frakcji z prawicowo-populistyczną partią AfD (Alternative fuer Deutschland). "Sueddeutsche" podkreśla, że prezydent Duda stanowczo sprzeciwił się udziałowi Polski w europejskich mechanizmach rozwiązania problemu uchodźców.

Również "Tagesspiegel", po wstępnym uspokojeniu, zauważa jedna w komentarzu zatytułowanym "Kłopotliwy gość", że pomimo wszystkich kurtuazyjnych słów, "Polska i Niemcy w swojej polityce inaczej ustawiają akcenty". Podczas gdy Niemcy chcą doprowadzić do rozwiązania problemu uchodźców i oczekują w tej sprawie ogólnoeuropejskiej współpracy, Polskę interesuje rozmieszczenie wojsk NATO.

Ostro potraktował polskiego prezydenta, a raczej polską postawę, publicysta "Suedwest Presse" w komentarzu pt.: "Jednostronna solidarność". "Mimo wszystkich okazanych w Berlinie przyjaznych gestów, w polskiej polityce mogą się wkrótce pojawić nieprzyjemne tony", spekuluje autor. "Europejską solidarność polscy konserwatyści widzą przede wszystkim w aspekcie solidarnej polityki wobec Rosji" - tłumaczy autor. I zarzuca, że solidarności w innych płaszczyznach, które Polsce nie pasują, nie chce widzieć, i to - jak podkreśla - mimo wyrazów solidarności, której sama doświadczyła ze strony Europy niejednokrotnie.

Problem uchodźców

Argument Andrzeja Dudy o uchodźcach z Ukrainy nie został odebrany jako wiarygodny. Z jednej strony media podkreślają, że Duda przed wizytą mówił o "setkach tysięcy", by cyfrę tę skorygować do "tysięcy" podczas swojej wizyty. Z drugiej strony, jak podkreśla redakcja "Suedwest Presse", "w większości chodzi tu o migrantów zarobkowych i porównanie ich przyjęcia z przyjęciem setek tysięcy uciekinierów wojennych jest niemożliwe".

"Tagesspiegel" zauważa natomiast brak konstruktywnych propozycji - polski prezydent oświadczył co prawda, że konieczna jest strategia zwalczająca przemyt uchodźców i "prewencja na miejscu", ale ani nie sprecyzował na czym na koncepcja ma polegać, ani jaki byłby w niej udział Polski - i czy w ogóle brałaby w niej udział.

"NOZ" cytuje słowa prezydenta Gaucka, który starał się usprawiedliwić polską niechęć do pomocy uchodźcom brakiem tradycji społeczeństwa obywatelskiego, tak jak w NRD, ale z drugiej apelował podczas konferencji prasowej do prezydenta Polski, ale i pośrednio do przywódców innych państw środkowoeuropejskich: "Przypomnijcie sobie, że kiedyś sami potrzebowaliście pomocy i pomoc otrzymaliście". "Potrzebny jest duch innowacji i odwaga, nie strach" - cytowały redakcje słowa niemieckiego prezydenta.

Komentator telewizji publicznej ARD zaakcentował natomiast rozczarowujący Niemcy brak solidarności z państwami EU w tej kwestii na kampanię wyborczą w Polsce. "Andrzej Duda jest w trudnej sytuacji. Krótko przed wyborami żaden polityk nie powie Polakom, że jest za przyjęciem uchodźców". Nie wykluczył przy tym, że i polityka wobec Niemiec może się nieco zmienić po jesiennych wyborach.

Znacznie mniejsze zainteresowanie

Wizyta polskiego prezydenta wzbudziła w Niemczech znacznie mniejsze zainteresowanie mediów niż w Polsce. W głównym wydaniu wiadomości "Tagesschau" telewizji ARD wiadomość o spotkaniu Andrzeja Dudy z prezydentem Gauckiem i kanclerz Merkel zamieszczone zostało jako przedostatnia wiadomość. W magazynie informacyjnym "Heute Journal" na drugim kanale telewizji publicznej ZDF wizycie poświecono trzy migawki, a wprowadzono informacją, że "do krajów, które nie chcą pomagać uchodźcom, należy Polska".

W tym małym zainteresowaniu nie należy dopatrywać się drugiego dna. W Niemczech kompetencje prezydenta są jeszcze mniejsze, niż w Polsce i pełni on rolę reprezentacyjną. Dlatego też, jak podkreśliła "Neue Osnabruecker Zeitung", "prezydent Joachim Gauck nie mógł złożyć żadnych obietnic wobec kwestii sytuacji Polonii niemieckiej" , którą to kwestię poruszył w rozmowie z nim polski prezydent.

Co ciekawe, media niemieckie prawie nie komentują spotkania prezydenta Dudy z kanclerz Merkel. Po spotkaniu nie została zaplanowana oficjalna konferencja prasowa. O przebiegu rozmów poinformował polskich dziennikarzy sam prezydent Duda. Podkreślił, że kanclerz wyraziła chęć dalszego omawiania drążących tematów, także telefonicznie. Niemieccy dziennikarze podchodzą sceptycznie do dosłownego rozumienia takiej deklaracji. "To kurtuazyjne słowa. Kanclerz, jeżeli już kontaktuje się poza oficjalnymi spotkaniami, to z szefami rządu, posiadającymi kompetencje wykonawcze" - tłumaczy redaktor działu politycznego jednej ze stołecznych dzienników.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1076)