Ukrainę czekają wielkie zmiany. Wymiana parlamentu będzie początkiem rewolucji
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest bezradny. Parlament w Kijowie blokuje jego reformatorskie pomysły. To się jednak wkrótce zmieni. Prezydent ma szansę wprowadzić do Rady Najwyższej swoich sympatyków, którzy mają zrewolucjonizować, a nie tylko zmienić kraj.
10.06.2019 | aktual.: 10.06.2019 14:52
Początek prezydentury Wołodymyra Zełenskiego nie wyglądał optymistycznie. Po uśmiechach i gratulacjach towarzyszących zwycięstwu w kwietniowych wyborach i inauguracji, 44-letni polityk zderzył się ze ścianą. Parlament konsekwentnie torpeduje jego inicjatywy zmierzające do ukrócenia samowoli oligarchów, bezkarności urzędników czy przywilejów polityków. Odrzucono nawet zmianę ordynacji wyborczej, która obniżała próg wyborczy z 5 do 3 proc.
Trudno przypuszczać, aby nawet były komik bez doświadczenia politycznego mógł wierzyć, że łatwo rozbije relacje biznesowo-polityczne budowane latami wokół jego poprzednika Petro Poroszenki. Bardziej prawdopodobne, że Zełenski przedstawiał kolejne projekty ustaw właśnie po to, żeby były odrzucane, co pokazuje Ukraińcom jak niereformowalny jest obecny układ polityczny.
Stąd też telewizyjne orędzie prezydenta, w którym podziękował parlamentarzystom za potwierdzenie słuszności decyzji o rozwiązaniu Rady Najwyższej. W typowym dla siebie, nieco prześmiewczym stylu, Zełenski powiedział, że miał wątpliwości, czy postąpił słusznie rozwiązując parlament wkrótce po objęciu stanowiska. Miał się wahać, czy nie należało deputowanym pozwolić spokojnie pracować do końca kadencji i zaczekać z wyborami do jesieni.
Prezydent stwierdził, iż blokowanie wszelkich reform przez parlament przekonało go, że miał rację. Według Zełenskiego, obecni deputowani nie tylko nie akceptują zmian, których domagają się obywatele, ale też robią wszystko co w ich mocy, aby przegrać zbliżające się wybory, za co również wyraził wdzięczność.
Sługa Ludu idzie po kolejne zwycięstwo
W związku z tym proponuje radykalną wymianę parlamentarzystów po wyborach, które odbędą się 21 lipca 2019 r. Z list Sługi Ludu, partii założonej przez Zełenskiego o nazwie nawiązującej do serialu telewizyjnego, dzięki któremu zdobył wielką popularność, startować będzie wielu stosunkowo młodych ludzi bez jakiegokolwiek doświadczenia politycznego.
Jednym z nich jest Zhan Beleniuk, mistrz olimpijski w zapasach z Rio de Janeiro, który może być pierwszym czarnoskórym deputowanym w Kijowie. Jego ojciec był Rwandyjczykiem i zginął podczas ludobójstwa w 1994 r. Sportowca, który ma obecnie 28 lat, wychowywała w Kijowie samotna matka.
Wśród kandydatów Zełenskiego znalazł się też jego przyjaciel i współpracownik z czasów występów w serialu "Sługa Ludu”, 44-letni aktor i menadżer Jurij Korjawczenkow. Z branży rozrywkowej wywodzą się też piosenkarz Swiatosław Wakarczuk i komik Serhij Prytula.
O ile ci kandydaci mogą budzić kontrowersje, to nazwiska działaczy takich jak Dmitry Razumkow czy Ruslan Sefanczuk otwierające listę Sługi Ludu nie wywołują zdziwienia. Są to liderzy partii i działacze, którym Zełenski zawdzięcza dotychczasowy sukces polityczny.
Wszystko wskazuje na to, że prawdziwy test reformatorskich chęci i możliwości Zełenskiego przyjdzie dopiero po wyborach parlamentarnych, po których prezydent może uzyskać większość parlamentarną. Najnowsze sondaże wskazują na gigantyczną przewagę Sługi Narodu. Na partię Zełenskiego głosować chce prawie połowa Ukraińców. Do Rady najwyższej wejdą jeszcze 4 mniejsze ugrupowania. Żadne formalne przeszkody nie będą już wtedy stały na przeszkodzie nie tylko na drodze do wprowadzania zmian wewnątrz kraju, ale do dalszej integracji z Zachodem, co polityk wielokrotnie już obiecywał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl