Ukraińcy dostali GLSDB? Rosjanie: Użyli jako pierwsi na świecie
Wygląda na to, że Ukraina stała się pierwszym krajem na świecie, który użył eksperymentalnej broni Pentagonu na polu walki. Na dowód rosyjskie media publikują zdjęcia szczątków pocisków GLSDB znalezionych w pobliżu miejscowości Kreminna w obwodzie ługańskim.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Dokładnie rok temu pojawiły się pierwsze doniesienia o tym, że Stany Zjednoczone zamierzają przekazać Ukrainie nową superbroń. GLSDB (Ground-Launched Small Diameter Bomb) to nowoczesne rakietobomby opracowane przez koncerny Boeing i Saab. Charakteryzują się zasięgiem około 150 km i wagą przekraczającą 100 kg. Są wyposażone w silnik rakietowy i mogą być wystrzeliwane z różnych wyrzutni naziemnych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rosjanie pokazują szczątki superbroni
W mediach społecznościowych Rosjanie informują, że ukraińskie siły wykorzystały po raz pierwszy GLSDB. Na dowód publikują filmik, na którym widać fragmenty rakieto-bomby. Szczątki miały zostać znalezione w pobliżu miejscowości Kreminna w obwodzie ługańskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprytny patent na froncie. Rosyjski T-72 rozerwany na kawałki
Żadna armia na świecie nie posiada na swoim wyposażeniu tej broni. Wyjątek stanowią amerykańskie siły zbrojne, które mają zestaw typu powietrze-ziemia. GLSDB przystosowane do stanowisk naziemnych to nowość na rynku uzbrojenia, którą Pentagon obiecał wysłać do Kijowa, ale nie wskazał bliższego terminu z uwagi m.in. na opóźnienia w produkcji.
Wszystko wskazuje na to, że Ukraina stała się pierwszym krajem na świecie, który bojowo użył systemu GLSDB.
Czytaj także:
Źródło: X, WP Wiadomości, Defence Express
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski