Ukraina: zabójca Georgija Gongadzego skazany
Zabójca dziennikarza Georgija Gongadzego, Ołeksij Pukacz, został skazany przez kijowski sąd na dożywocie. Rodzina zabitego i jej prawnicy twierdzą, że i tak nie udało się wyjaśnić, kto zlecił morderstwo. Wyrok nie jest prawomocny, a obrona Pukacza zapowiedziała apelację.
29.01.2013 | aktual.: 29.01.2013 16:09
Według prokuratury generalnej, ówczesny generał milicji Ołeksij Pukacz dopuścił się nadużycia władzy i przekroczenia uprawnień służbowych w stosunku do Georgija Gongadzego, którego zabił 17 września 2000 roku.
Pukaczowi odebrano też stopień generała MSW. Sąd nakazał mu również wypłacenie wdowie po Gongadzem 500 tys. hrywien (ok. 190 tys. złotych) odszkodowania.
Sprawca częściowo przyznał się do zarzucanych mu czynów, jednak oświadczył, że morderstwo nie było umyślne. Jako zleceniodawcę, Pukacz wskazał nieżyjącego już ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jurija Krawczenkę. Polityk osiem lat temu popełnił samobójstwo w niejasnych okolicznościach - w dniu, gdy miał zeznawać w sprawie o zabójstwa dziennikarza.
Były generał MSW oznajmił w sądzie, że nie miał zamiaru zabić Gongadzego. Przyznał, że prowadził wobec niego działania śledcze, był przy jego porwaniu i dusił go paskiem, jednak zaznaczył, że nie chciał jego śmierci. Uduszenie dziennikarza Pukacz nazwał dziełem przypadku, mówiąc, że "pasek omsknął się" na szyi Gongadzego.
Kto stoi za zbrodnią?
Według Wałentyny Tełyczenko, adwokatki wdowy po Gongadzem, Myrosławy, w odczytanym wyroku sądowym nie było nazwisk byłego prezydenta Leonida Kuczmy i byłego przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna. Tełyczenko twierdzi, że wcześniej Pukacz wymieniał ich jako zleceniodawców morderstwa.
Nazwiska te pojawiły się jednak w sądzie. Gdy po odczytaniu wyroku prowadzący rozprawę sędzia Ołeksandr Melnyk spytał Pukacza, czy zgadza się on z werdyktem, ten odpowiedział: - Zgodzę się, jeśli w tej klatce będzie ze mną Kuczma i Łytwyn.
Na Ukrainie podczas procesów sądowych niebezpieczni przestępcy znajdują się w metalowej klatce.
Adwokaci rodziny zabitego zwracali także uwagę na sprzeczności dotyczące motywów zabójstwa. Ich prośbę o uzupełnienie materiałów sprawy, sąd odrzucił.
Sprawa przeciwko Pukaczowi toczyła się w sądzie rejonowym dzielnicy Peczersk w Kijowie za zamkniętymi drzwiami, ponieważ część materiałów śledztwa była objęta tajemnicą państwową.
Ciało pozbawione głowy
Dziennikarz gazety internetowej "Ukrainska Prawda" Georgij Gongadze, który tropił korupcję na najwyższych szczeblach władzy, zaginął we wrześniu 2000 r. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa. Na opublikowanych w tym samym roku nagraniach dokonanych z podsłuchu przez ochroniarza Kuczmy, Mykołę Melnyczenkę, słychać, jak głos podobny do głosu Leonida Kuczmy zleca zabójstwo dziennikarza.
W marcu 2011 r., opierając się na nagraniach Melnyczenki, prokuratura generalna postawiła Kuczmie zarzut nadużycia władzy poprzez wydanie bezprawnych poleceń "osobom zajmującym wysokie stanowiska" w MSW, co w konsekwencji doprowadziło do zabicia Gongadzego. Kuczma oświadczył wtedy, że gotów jest przysiąc na Biblię, iż to nie on zlecił zabójstwo dziennikarza. Sąd orzekł następnie, że wszczęcie śledztwa wobec Kuczmy było niezgodne z prawem.
Pukacz został zatrzymany w lipcu 2009 roku, po sześciu latach poszukiwań. Tuż po aresztowaniu wskazał miejsce, gdzie ukryto głowę Gongadzego.