Ukraina bez prądu. Nowy Rok może być koszmarem

Ukraińskie władze obawiają się kolejnych rosyjskich ataków rakietowych w sylwestra i Nowy Rok. Według ministra energetyki Hermana Hałuszczenki uderzenie może być skierowane w sieć energetyczną i spowodować odcięcie prądu w wielu miastach. Zdaniem prof. Anatolija Romaniuka, ukraińskiego politologa, Władimir Putin chce, by Ukraińcy nie mogli witać nowego roku.

Ukraińskie władze obawiają się rosyjskiego ataku rakietowego w Nowy Rok
Ukraińskie władze obawiają się rosyjskiego ataku rakietowego w Nowy Rok
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Felipe Dana
Sylwester Ruszkiewicz

Czy taki scenariusz na Ukrainie jest poważnie brany pod uwagę? – pytamy prof. Anatolija Romaniuka.

– Oczywiście, mówi się o tym w Ukrainie. Wielu ekspertów uważa, że Rosjanie mogą przeprowadzić atak rakietowy 1 stycznia. Wcześniejsze uderzenia miały związek zawsze z jakimś wydarzeniem. Po zniszczeniu mostu Krymskiego, podczas spotkania prezydenta Zełenskiego z europejskimi przywódcami w Kijowie czy w związku z symboliczną datą – mówi Wirtualnej Polsce ukraiński politolog.

Jego zdaniem przełom roku jest dla Rosji okazją do uderzenia tak, by Ukraińcy nie mogli normalnie witać nowego roku i byli niezadowoleni z kontynuacji wojny. W międzyczasie uderzają kolejnymi seriami rakiet. Tylko w czwartek zaatakowali Ukrainę 120 rakietami.

– Putin chce ukraińskie społeczeństwo osłabić. Chce, żeby Ukraińcy mówili władzom w Kijowie, żeby posłuchały Rosji. Chce, żeby Ukraińcy domagali się od wojskowych spokoju, przynajmniej na okres świąt, które rozpoczynają się 6 stycznia – uważa prof. Anatolij Romaniuk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Od kilku dni władze Ukrainy ostrzegają mieszkańców przed atakami rakietowymi. – Oni są przywiązani do konkretnych dat i sądzę, że Nowy Rok to jedna z takich właśnie dat – podkreślił minister energetyki Herman Hałuszczenko, cytowany przez BBC.

W podobnym tonie wypowiadał się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który ostrzegł swych rodaków przed kolejnymi rosyjskimi atakami w ostatnich dniach roku. – Musimy zdawać sobie z sprawę, że nasz wróg zrobi wszystko, by te dni były dla nas ciężkie i pełne ciemności – podkreślił. Rosja, jak zaznaczył Zełenski, w tym roku przegrała wszystko, co mogła przegrać, ale "próbuje zrekompensować sobie straty, atakując rakietami Ukrainę i jej sektor energetyczny".

9 milionów osób w Ukrainie bez prądu

Według danych, które przedstawił w poniedziałek, w całym kraju utrzymują się niedobory prądu, a prawie 9 milionów ludzi pozostaje bez energii elektrycznej.

– To możliwy scenariusz, że Rosjanie przeprowadzą rakietowy atak w Nowy Rok – mówi Wirtualnej Polsce płk Piotr Lewandowski, były dowódca Batalionu Ochrony Bazy w Redzikowie i uczestnik misji wojskowych w Afganistanie i Iraku. I jak dodaje, uderzenia w takich dniach jak 1 stycznia to jeden z elementów technik obniżania morale przeciwnika.

– To zabieg, który stosuje się w wojennych działaniach na całym świecie. Nowy Rok czy święta narodowe to wydarzenia, w trakcie których możemy oczekiwać rakietowych uderzeń. Przykładowo najwyższa gotowość ochrony baz w Afganistanie była podczas podobnych świąt czy symbolicznych wydarzeń. To wtedy oczekiwano, że przeciwnik będzie chciał ten dzień "zepsuć". Zakładam, że jeśli taki atak nastąpi, będzie skierowany w zachodnią Ukrainę, czyli w część kraju, która na co dzień wojną nie żyje – mówi nam płk Piotr Lewandowski.

Z kolei jak zauważa prof. Anatolij Romaniuk, ukraiński politolog z Uniwersytetu we Lwowie, w poprzednich latach władze w Kijowie same namawiały, by Ukraińcy wychodzili w sylwestra na ulice i świętowali nadejście nowego roku.

– Ludzie wyjeżdżali wówczas do dużych miast m.in. do Kijowa bądź do zachodniej Ukrainy. Obecnie przestrzegają przed tym, ostrzegają też przed zbieraniem się w duże skupiska ludzi. Przypominają o zagrożeniu ze strony Rosji, podkreślając, że Ukraina jest w stanie wojny z Moskwą – komentuje prof. Anatolij Romaniuk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przypomnijmy, że w Ukrainie działa ok. 5,5 tysiąca tzw. Punktów Niezłomności. To działające 24 godziny na dobę miejsca, w których jest możliwość ogrzania się oraz jest dostęp do elektryczności (np. można naładować telefon komórkowy).

– Mamy XXI wiek, w którym społeczeństwo wykorzystuje mnóstwo urządzeń i gadżetów energetycznych, zasilanych prądem. W warunkach, kiedy go brakuje, Ukraińcy zaczynają odczuwać ogromne problemy w codziennym życiu. Zdecydowana większość jednak stara się zrozumieć, z jakiego powodu niemożliwe jest korzystanie z prądu. I próbuje pracować w inny sposób, np. w nocy, kiedy okresowo pojawia się prąd. Będą oczywiście osoby niezadowolone, które będą chciały, żeby władze więcej zrobiły dla przywrócenia sprawności ukraińskich elektrowni. Ale i one mają świadomość, że do tego potrzebny jest czas – podkreśla prof. Anatolij Romaniuk, ukraiński politolog z Uniwersytetu we Lwowie.

"Kraj agregatów prądotwórczych"

W opinii płk. Piotra Lewandowskiego Ukraina za chwilę będzie krajem agregatów prądotwórczych.

– A wiem, z czym to się niestety wiąże. W polskiej bazie w Ghazni w Afganistanie, która miała 3500 ludzi, funkcjonowaliśmy również na tego typu urządzeniach. Utrzymanie w sprawności agregatów to czysty koszmar, w szczególności jeśli chodzi o tankowanie i obsługę. To ogromne wyzwanie dla Ukrainy, bo przy tysiącach agregatów nie ma możliwości, żeby wszędzie był elektryk, który naprawi urządzenie. Za chwilę Kijów będzie musiał się zmagać z usterkami tego sprzętu. To bardzo poważny problem – zauważa płk Piotr Lewandowski.

Jak ujawnił w wywiadzie dla "The Economist" gen. Walerij Załużny, naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, jego kraj jest na krawędzi "wyczerpania energetycznego", a Rosja od jakiegoś czasu znacznie precyzyjniej planuje ataki rakietowe na ukraińską infrastrukturę.

– Balansujemy na cienkiej linii. A jeśli sieć energetyczna zostanie zniszczona... to właśnie wtedy żony i dzieci żołnierzy zaczynają marznąć. I taki scenariusz jest możliwy. W jakim nastroju będą bojownicy, wyobrażasz sobie? Bez wody, światła i ciepła, czy możemy mówić o przygotowaniu rezerw do dalszej walki? – pytał Załużny.

I jak dodał, Rosjanie wykorzystują przy atakach współczynnik 0,76. – Oznacza to, że zamiast 76 rakiet, wystrzeliwują 100. A 24 przebijają się i osiągają cel. A co dwie rakiety robią z elektrownią? Nie będzie działać przez dwa lata. Więc musi być zbudowana – powiedział Załużny w grudniowym wywiadzie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W opinii płk. Piotra Lewandowskiego Rosjanie postanowili skrupulatnie wyliczyć skuteczność ataków. – I odpalają tyle rakiet, żeby osiągnąć zakładane cele. To matematyka wojny. Wyliczyli, ile rakiet tracą – z powodu usterek, działania obrony przeciwlotniczej i wystrzeliwują określoną liczbę pocisków, by raziły skutecznie – ocenia wojskowy.

Jego zdaniem Putin przez uderzenia w energetyczną sieć chce też zniszczyć moralną tkankę w ukraińskich żołnierzach.

– Rosyjskie ataki na infrastrukturę krytyczną nie uderzają w nich bezpośrednio na froncie, ale pośrednio w ich morale. Oni walczą na froncie, ale ich rodziny przebywające w miastach nie mają żywności, prądu, gazu, wody, ogrzewania. Putin chce, by w Ukrainie pojawiła się narracja, że władze są mało pomocne. Chce, żeby pojawiły się pytania, ile ta wojna będzie jeszcze trwać. To nic innego jak próba zmuszenia Ukrainy, by usiadła do stołu rokowań – podsumowuje płk Piotr Lewandowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainienowy rokatak rakietowy
Wybrane dla Ciebie