Ukąsił go kleszcz. W psychozie ksiądz dokonał samookaleczenia
Gdy ksiądz nie stawił się na umówione spotkanie, wójt podniósł alarm. Duchowny z Czeskich Budziejowic został znaleziony na plebanii w kałuży krwi. Okazało się, że po ukąszeniu kleszcza doznał ostrej psychozy i dotkliwie się okaleczył w dolnej części ciała.
Nie milkną echa sprawy księdza z Czeskich Budziejowic, której początek miał miejsce jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Po tym, jak proboszcz nie stawił się na umówione spotkanie, wójt gminy podniósł larum. Po siłowym otwarciu drzwi na plebanię weszli ratownicy medyczni. Chwilę później znaleźli księdza leżącego w kałuży krwi. 62-letni duchowny został niezwłocznie przetransportowany do szpitala na oddział intensywnej terapii.
Jak podawały wówczas lokalne media, obok nieprzytomnego księdza leżał odcięty organ. Potwierdzić to miało kilka niezależnych źródeł. Wikariusz parafii utrzymywał jednak, że "proboszcz ma obrażenia", ale "nie na taką skalę".
Lokalna społeczność była w szoku. Podejrzewano, że ksiądz padł ofiarą przestępstwa. Takie same głosy zaczęły pojawiać się też w środowisku kościelnym, a wikariusz utrzymywał, że "niemożliwe jest ustalenie, co naprawdę się wydarzyło" na plebanii. Proboszcz tymczasem nie mógł wyjawić prawdy - lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cały świat mówi o księdzu z Czech
Teraz media z całego świata rozpisują się o proboszczu z Czech. To dlatego, że lekarze ustalili, iż ksiądz zachorował na kleszczowe zapalenie mózgu, co w skrajnych przypadkach może doprowadzić do ostrej psychozy. W takim stanie mężczyzna miał dokonać samookaleczenia. Policja wykluczyła udział osób trzecich w zdarzeniu.
Proboszcz został już wybudzony ze śpiączki i powoli dochodzi do siebie w szpitalu.
Źródło: Novinky.cz, "Dagbladet", "Blikk"