Ujawniamy sztuczkę Jacka Kurskiego. Dlatego może pisać, że TVP wymiata konkurencję
Najpierw widownię dla TVP zdobywa serial "Korona królów". Następnie na antenę wchodzi Tadeusz Sznuk i jego teleturniej "Jeden z dziesięciu". 2,5 miliona jego sympatyków nabija punkty telewizyjnej Jedynce, odciągając widzów do programów informacyjnych TVP i Polsatu.
Ta prosta sztuczka, o której opowiada nam pracownik TVP, powoduje, że Jacek Kurski rzeczywiście może chwalić się wynikami oglądalności. "W typowy dzień TVP wymiata", "wygrywa wszystko" - to cytaty z ostatnich tweetów prezesa TVP, który udowadnia, że kierowana przez niego telewizja jest lepsza od konkurentów. O sukcesie trąbili nawet prowadzący "Wiadomości", ogłaszając, że pokonali rywali. Krytykują przy tym firmę badawczą Nielsen, która rzekomo zaniża im wynik i sukces.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tak się ratuje oglądalność
Najbardziej niesamowita jest w tym rola Tadeusza Sznuka, prowadzącego teleturniej "Jeden z dziesięciu". Choć ten emitowany od 24 lat program trąci myszką i naftaliną, zadziwiająco skutecznie zniechęca widzów do przełączenia telewizorów na gorące newsy. Jak to działa?
- Tuż po "Koronie królów" wymieniani są tylko sponsorzy serialu i bez przerwy reklamowej około godz. 19 wchodzi już "Jeden z dziesięciu". Przynosi to świetny efekt. Teleturniej kończy się, kiedy TVN i Polsat nadają już tylko reklamy po swoich programach informacyjnych. Stąd świetny wynik "Wiadomości" - tłumaczy pracownik TVP.
Przypomnijmy, że o przeniesieniu teleturnieju z TVP2 do Jedynki szefowie publicznej telewizji zdecydowali w styczniu tego roku. Początkowo nikt nie przykładał do tego wagi. Dopiero po kilku tygodniach okazało się, że sprytne posunięcie przyniosło średnio 200 tys. dodatkowych widzów "Wiadomościom".
Przez zaniżone wcześniej wyniki oglądalności musiały spaść cenniki reklamowe, a reklamodawcy zostawiają mniej pieniędzy w TVP. - Rano Nielsen ogłosi remis albo zwycięstwo Polsatu, TVN. Tracimy tak setki milionów rocznie. Nie zgadzam się na to - skarżył się publicznie Jacek Kurski.
Widzowie i reklamodawcy płacą mniej
O jakie pieniądze chodzi Kurskiemu, dowiadujemy się z najnowszego sprawozdania abonamentowego TVP. Okazuje się, że w kolejny roku TVP znowu straciła na wpływach reklamowych. W 2017 roku uzyskała tylko 799 mln zł, czyli o 73 mln mniej niż w poprzednim roku. Mimo zapewnień prezesa o jakościowych, przywracających godność i tożsamość programach TVP, stacji nie poparli także sami widzowie. Ponownie mniej pieniędzy wpłynęło bezpośrednio z ich kieszeni - czyli abonamentu radiowo-telewizyjnego. Widzowie opłacili abonament w wysokości 355 mln (10 mln mniej niż rok wcześniej). To zjawisko medioznawcy tłumaczyli wcześniej jako: "Nie podoba mi się TVP, więc nie płacę abonamentu".
Dziurę prezes Kurski zdołał załatać pożyczając pieniądze z budżetu. Następnie dzięki tzw. ustawie abonamentowej TVP uzyskała rekompensatę "za przychody z abonamentu rtv utracone w latach 2010-2017 z powodu zwolnienia z tej opłaty niektórych grup społecznych".