UE zjednoczyła się w sprawie Brexitu. To dobra wiadomość dla Polaków
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk na Twitterze poinformował o jednomyślnym przyjęciu wytycznych, którymi Unia Europejska będzie się kierować podczas negocjacji z Londynem w sprawie Brexitu. Dokument oznacza zaostrzenie stanowiska wobec Wielkiej Brytanii i zawiera dobre wiadomości dla Polaków nie tylko na Wyspach.
29.04.2017 15:11
Donald Tusk zareagował w stylu amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa i o decyzji Rady Europejskiej poinformował na Twitterze. W dwuzdaniowym komunikacie stwierdził, że 27 krajów UE jednomyślnie przyjęło wytyczne i dało silny, lecz uczciwy mandat do prowadzenia negocjacji.
Zdokumentu zatwierdzonego podczas szczytu wynika, że UE będzie bronić praw ok. 3 mln obywateli Wspólnoty mieszkających na Wyspach. Bruksela oczekuje od Londynu „skutecznych, możliwych do realizacji, niedyskryminujących i szerokich” gwarancji dla obywateli UE w Wielkiej Brytanii. Sformułowanie to ma, na przykład, uniemożliwić Brytyjczykom pozbawienie imigrantów prawa do emerytury za dwadzieścia czy trzydzieści lat. To ważna wiadomość m.in. dla Polaków w Wielkiej Brytanii, którzy mogliby się obawiać, że Bruksela ich porzuci.
Bogate państwa członkowskie takie jak Niemcy czy Dania obawiają się, że wyjście Wielkiej Brytanii spowoduje powstanie dziury budżetowej o wartości 9,5 mld euro rocznie, którą będą musiały zapełnić. Z kolei kraje takie jak Polska boją się, że dziura budżetowa zostanie zamknięta przez cięcia wydatków. Oba te interesy doprowadziły do zaostrzenia stanowiska wobec Londynu, od którego oczekuje się uregulowania płatności aż do końca bieżącej perspektywy finansowej, czyli do 2020 r.
Francja wprowadziła zapis, z którego wynika, że w przyszłości Wielka Brytania będzie musiała podporządkowywać się obowiązującym w UE zasadom regulacji rynków finansowych, a Bruksela nie będzie ustępowała i poszukiwała najniższego, wspólnego mianownika z udziałem Londynu. Z kolei Dublin zapewnił sobie automatyczne wejścia Irlandii Północnej do Wspólnoty, gdyby w przyszłości doszło do połączenia obu części Irlandii.
Solidarnie, czyli bez porozumień za plecami innych
Unia Europejska zapowiada prowadzenie negocjacji w sposób przejrzysty. Zapis ten ma uniemożliwić Brytyjczykom rozbicie jedności Wspólnoty i zawieranie porozumień z poszczególnymi państwami członkowskimi kosztem całej Unii. Brukseli trudno byłoby prowadzić skuteczne negocjacje, gdyby Wspólnota podzieliła się, a poszczególne kraje zaczęły forsować własne interesy bezpośrednio rozmawiając z Londynem. Dlatego też ważne jest, iż wytyczne zostały przyjęte głosami wszystkich krajów.
Premier Wielkiej Brytanii Thereasa May nie uczestniczyła w spotkaniu. Londyn miał nadzieję, że uda mu się skłonić Brukselę do równoczesnego prowadzenia rozmów o warunkach Brexitu i przyszłej współpracy ze Wspólnotą. Europejscy politycy, w tym Donald Tusk dobitnie wyjaśnili, że UE najpierw będzie chciała rozliczyć się z Wielką Brytanią, zamknąć kwestie członkostwa i dopiero później rozmawiać o przyszłości.
Brytyjczykom szczególnie nie podoba się perspektywa zapłaty 60 mld euro, które, według rachunków Brukseli, London jest dłużny do kasy Wspólnoty. Europejscy politycy zaznaczają, że mogą się zgodzić na stosunkowo rozpoczęcie rozmów o przyszłej współpracy pod warunkiem, że negocjacje o warunkach wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będą czyniły postępy. Innymi słowy, perspektywa przyszłej współpracy jest marchewką, która ma nakłonić Londyn do ustępstw.
Negocjacje Brexitowe w praktyce rozpoczną się dopiero po brytyjskich wyborach parlamentarnych zapowiedzianych na 8 maja. Premier May ogłosiła przedterminowe wybory z nadzieją na uzyskanie silnego mandatu, który pozwoli jej rozmawiać z Brukselą. Według najnowszych sondaży rządząca Partia Konserwatywna cieszy się obecnie poparciem prawie połowy Brytyjczyków i ma kilkunastoprocentową przewagę nad Partią Pracy.