UE wyśle do Gruzji misję obserwacyjną
Podczas nieformalnego spotkania w Awinionie szefowie dyplomacji 27 państw UE zgodzili się
wysłać do Gruzji niezależną misję obserwacyjną, która ma liczyć około 200 osób.
06.09.2008 | aktual.: 06.09.2008 18:31
Ponadto, poparli zgłoszony przez ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka Steinmeiera pomysł przeprowadzenia międzynarodowego dochodzenia, które - jak wyjaśnił szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner - ma ustalić fakty przebiegu konfliktu w Gruzji.
To śledztwo powinno rozpocząć się tak szybko jak to możliwie - powiedział Kouchner, dodając, że to zadanie albo dla OBWE, albo ONZ.
Jeżeli chodzi o unijną misję w Gruzji, to ustalono, że ma ona mieć charakter stricte unijny i być niezależna od misji OBWE, która już jest na miejscu. Jej zadaniem będzie monitorowanie procesu wycofywania się rosyjskich żołnierzy z terytorium Gruzji na pozycje sprzed wybuchu konfliktu 7 sierpnia.
Nie jesteśmy "kierowcą" w tej sprawie, ale popieramy ideę i inicjatywę misji - powiedział dziennikarzom szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, który jako jeden z pierwszych zadeklarował gotowość udziału Polski w misji. Mam uzgodnienie z ministrem obrony i zgodę premiera, żeby do takiej misji ze względu na więzi przyjaźni, jakie nas z Gruzją łączą, zadeklarować także polskie siły - dodał.
Sikorski potwierdził wcześniejsze nieformalne informacje, że misja ma liczyć około dwustu uczestników. Jak na tak mały kraj, to przyznajmy, że tych misji różnego rodzaju jest w Gruzji trochę. Nie wiem, czy to tworzy wartość dodaną - oceniał minister.
Do ustalenia wciąż pozostaje mandat misji (czy będzie czysto cywilna) oraz dokąd ona pojedzie. Dyplomaci sugerowali, że najpierw zapewne tylko do niekwestionowanej część Gruzji, blisko rejonów konfliktowych i do stref buforowych.
Musimy mieć jasność intelektualną co do statusu granic tych dwóch enklaw na terenie Gruzji. Jeżeli mają być granicami miękkimi, czyli zgodnie z tym, co byśmy sobie życzyli, są wewnętrznymi granicami w Gruzji, to możemy sobie wyobrazić, że personel zarówno unijny, jak i rosyjski jest po obu ich stornach. Natomiast, gdyby Rosja powiedziała, że są to granice twarde, to nie może domagać się swojej obecności po jej drugiej stronie - powiedział Sikorski.
Ministrowie rozmawiali o stosunkach UE-Rosja w kontekście poniedziałkowej wizyty w Moskwie prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego oraz szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i Javiera Solany. Mają oni przekonywać prezydenta Rosji Dimitrija Miedwiediew do wdrożenia planu pokojowego.
Kouchner oskarżył Miedwiediewa o to, że w dalszym ciągu nie respektuje własnego podpisu pod planem pokojowym. Z sześciu punktów tylko dwa, no może dwa i pół, zostały wdrożone - powiedział po zakończeniu dwudniowego spotkanie w Awinionie.
Jak relacjonował Sikorski, Sarkozy uzyskał twarde poparcie wszystkich bez wyjątku uczestników spotkania wraz z oczekiwaniem, że Rosja nie tylko będzie respektować dotychczasowe uzgodnienia, ale że przewodnictwo francuskie przedstawi Rosji warunki współpracy na przyszłość, tak by wykluczyć podobne działania, jakie miały miejsce ostatnio w Gruzji.
Jakimi UE dysponuje argumentami, by przekonać Rosję? UE jest tworem postnowoczesnym, tworem, który oddziałuje miękką siłą. Nie łudźmy się, że możemy postawić jakieś ultimatum - przyznał Sikorski. Ostatni szczyt UE pokazał zresztą, że "27" nie była gotowa na wprowadzenie sankcji wobec Moskwy.
Natomiast możemy zrobić to, co sami kontrolujemy, a kontrolujemy proces rozszerzania, porozumienia o strefach wolnego handlu, politykę wizową, dostęp do instytucji cywilnego świata i największego na świecie rynku gospodarczego... - wymieniał. Przyznał, że choć są to argumenty długofalowe, które nie robią natychmiastowego wrażenia, to mogą być skuteczne.
Sikorski ujawnił, że UE ma też konkretne propozycje zaradcze i aby ustabilizować sytuację gospodarczą i finansową Gruzji, przekazuje "znaczną" pomoc na odbudowę kraju. Zapowiedział, że jest to zadanie dla Komisji Europejskiej, która ma szybko przygotować konkretne propozycje budżetowe. (jks)
Inga Czerny