UE: nowi komisarze na razie bez portfeli
Komisarze Unii Europejskiej z nowych państw
członkowskich, w tym z Polski, przez pierwsze pół roku nie dostaną
samodzielnych tek i będą mogli zatrudnić w swoich gabinetach
politycznych ograniczoną liczbę współpracowników.
Jak przypomniał szef Komisji Europejskiej Romano Prodi w niedawnych listach do premierów 10 przyszłych państw Unii, w tym do Leszka Millera, "kiedy ta sprawa była omawiana w ostatnim stadium negocjacji członkowskich, uzgodniono, że nie byłoby sensu, żeby (nowi komisarze) obejmowali odpowiedzialność za konkretne teki na ostatnie kilka miesięcy kadencji tej Komisji".
Nominacje nowych komisarzy będą ważne tylko od początku maja do 31 października 2004 r., kiedy to obecna Komisja ustąpi miejsca nowej. Potem proces ich mianowania musi być powtórzony w porozumieniu z ewentualnym nowym przewodniczącym Komisji.
Pod pretekstem, że nie ma sensu zmieniać podziału obowiązków na pół roku przed ogólnym przetasowaniem, każdy z nowych komisarzy zostanie przydzielony niczym asystent lub stażysta do jednego z doświadczonych kolegów z obecnych państw członkowskich.
Prodi zwrócił uwagę, że ustalono tak nie tylko ze względu na kończącą się kadencję, ale również dlatego, że "praca (unijnych) instytucji tak czy inaczej ulegnie w tym okresie spowolnieniu, zważywszy na wybory do Parlamentu Europejskiego, letnią przerwę i (zbliżający się) koniec pracy obecnej Komisji".
Jednak w celu zapewnienia, żeby mogli w pełni włączyć się w działania Komisji, Prodi zamierza "związać każdego z nowych komisarzy z jednym z obecnych komisarzy i umieścić nowych kolegów w pobliżu odpowiednich komisarzy" - napisał Prodi.
Według niego, "umożliwi to nowym komisarzom zapoznanie się z pracą Kolegium (zgromadzenia komisarzy) i odgrywać czynną rolę w konkretnych obszarach (unijnej) polityki".
Prodi napisał też do premierów, że nowi komisarze nie będą mogli dobrać sobie gabinetów politycznych równie rozbudowanych co gabinetu dzisiejszych komisarzy, "zważywszy że będą mogli korzystać z zespołów wspierających obecnych komisarzy".
Poza tym "nie byłoby mądre, gdyby już teraz rekrutowali personel wspierający w pełnym wymiarze na tak krótki czas przed mianowaniem nowej Komisji" - uważa Prodi.
W skład gabinetów politycznych obecnych komisarzy wchodzi zazwyczaj po sześć osób, przy czym przyjętą regułą jest, że muszą wsród nich być obywatele przynajmniej trzech państw członkowskich, a szef lub zastępca szefa gabinetu powinien pochodzić z innego kraju niż komisarz.