UE naciskała na ugodę z Eureko?
Były premier Leszek Miller powiedział, że przed wejściem Polski do Unii Europejskiej niemal na każdym spotkaniu przedstawiciele UE pytali, kiedy rząd polski zamknie sprawę z Eureko z korzyścią dla tego konsorcjum. O takich przypadkach mówił też marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz.
21.01.2005 | aktual.: 21.01.2005 20:05
W rozmowie z dziennikarzami w Sejmie Miller podkreślił, że rząd 2 kwietnia 2002 r. zajął stanowisko (odstąpił od drugiej umowy dotyczącej sprzedaży Eureko dodatkowych 21% akcji PZU)
. Przekonywałem moich unijnych partnerów, że to jest właściwe postępowanie, bo rząd polski nie łamie prawa i uważa, że jeśli Eureko chce dokupić 21% akcji, to może to zrobić na giełdzie po cenie giełdowej - mówił.
W listopadzie 1999 roku konsorcjum Eureko-BIG Bank Gdański (obecnie Bank Millennium)
kupiło 30% akcji PZU. W 2001 r. został podpisany aneks do umowy prywatyzacyjnej, który przewidywał dokupienie przez Eureko dodatkowych 21% akcji PZU. Jednak w 2002 roku polski rząd postanowił zachować kontrolę nad ubezpieczycielem.
Od września 2004 przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie toczy się sprawa wniesiona przez Eureko przeciwko polskiemu Skarbowi Państwa. Eureko zarzuca polskiej stronie, że nie przestrzega polsko-holenderskiej międzyrządowej umowy o ochronie inwestycji.
W grudniu 2004 roku ministerstwo skarbu wynegocjowało z Eureko ugodę, która przewiduje m.in. kupno przez Eureko dodatkowych 5 proc. akcji PZU, zamiast 21% przewidzianych w zawartym w 2001 roku aneksie do umowy prywatyzacyjnej. Ugoda nie jest jeszcze podpisana.
Miller pytany o ugodę rządu polskiego z Eureko powiedział: Jeśli ugoda ma być za wszelką cenę, to znaczy, że nasze szanse są niewielkie. Dodał jednak, że "trudno mu to ocenić, ponieważ już w tym nie tkwi". Wtedy, kiedy mój rząd analizował tę sytuację ocenialiśmy, że sytuacja jest trudna, ale Polska nie jest bez szans. Staraliśmy się realizować tę linię postępowania, którą 2 kwietnia rząd przyjął i trzymać się tego, choć Eureko na tę propozycję patrzyło niechętnym okiem - powiedział.
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz powiedział dziennikarzom, że pamięta "szereg takich przypadków", kiedy politycy unijni, czy np. politycy holenderscy "mówili o tym, że sprawa osiągnięcia porozumienia z Eureko jest ważna". Dotyczyło to, w ich przekonaniu, dotrzymywania umów, dotrzymywania zobowiązań - dodał Cimoszewicz.
Przypomniał, że rząd Jerzego Buzka zaciągnął pewne zobowiązania wobec Eureko: podpisano umowę, do tej umowy były aneksy, które zobowiązywały Skarb Państwa do sprzedawania kolejnych transz akcji PZU. Jeżeli do nas się zwracano, to dlatego, że rząd powstały w 2001 roku zanegował logikę tych zobowiązań - tłumaczył.
To, że politycy holenderscy zwracali się do nas nie zaskakiwało mnie. Tak to jest, że w imieniu często własnych firm politycy lobbują i nawiasem bardzo często oczekiwano tego ode mnie - jako od ministra spraw zagranicznych - w przypadku polskich firm - zaznaczył marszałek.
To, że politycy unijni niektórzy się na ten temat wypowiadali, o tyle też mnie nie zaskakiwało, że z reguły odwoływali się do zasad konkurencji, do zasad dotrzymywania zobowiązań traktatowych itd. - dodał. Tymczasem my po prostu robiliśmy swoje i nie miało to żadnego wpływu na przebieg negocjacji akcesyjnych (...) - podkreślił.