"UE będzie łagodna dla Rosji, skoncentruje się na Gruzji"
Europoseł, były główny negocjator warunków przystąpienia Polski do UE, Jan Kułakowski przewiduje, że poniedziałkowy szczyt okaże się dość łagodny dla Rosji i
skoncentruje się na pomocy dla Gruzji.
31.08.2008 | aktual.: 31.08.2008 10:12
Do tej pory mówiło się o odroczeniu przystąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu bądź wykluczeniu jej z grona najbogatszych państw świata - G8. Sądzę jednak, że ostatecznie Unia Europejska złagodzi swój ton wobec Rosji, natomiast będzie poszukiwała dalszych sposobów pomocy Gruzji - powiedział Kułakowski.
Zwrócił uwagę, że UE i Rosja są spowite siecią zależności i podkreślił, że trzeba unikać wszelkich radykalizmów i deklaracji bez pokrycia, przy jednoczesnej stanowczości m.in. w kwestii wypełniania przez Rosję unijnego planu pokojowego.
Europoseł podkreślił, że Unia w tak ważnej sprawie powinna mówić jednym głosem, jednak brak Traktatu Lizbońskiego - jego zdaniem - wyraźnie ukazuje słabość Unii i niemożność porozumienia się w różnych ważnych kwestiach.
Ta słabość jest zauważalna nie tylko w łonie samej Wspólnoty, ale i poza jej granicami. Tę słabość dostrzega również Rosja - dodał. W jego opinii Traktat umożliwiałby prowadzenie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, nie ograniczając jednak inicjatywy poszczególnych państw członkowskich.
W opinii europarlamentarzysty ostre stanowisko wobec Rosji mogłoby zdać egzamin jedynie pod warunkiem, że byłoby realistyczne i nie byłoby pustosłowiem. W dzisiejszych czasach, ze względu na stopień różnych zależności, należy postępować konsekwentnie, ale i strategicznie - dodał.
Według niego, unijny szczyt powinien zakończyć się nie tylko wspólną deklaracją, ale także wskazaniem konkretnych rozwiązań. Takim rozwiązaniem mogłoby być np. wysłanie na tereny sporne wspólnej misji pokojowej - unijnej bądź w ramach OBWE; pomoc gospodarcza dla Gruzji, czy propozycja umowy stowarzyszeniowej z UE, która byłaby sygnałem, że Gruzja należy do europejskiego kręgu - powiedział były główny negocjator.
Miejmy nadzieje, że dokument będzie przejawem dojrzałości Wspólnoty. Deklaracja nie powinna ograniczać się jedynie do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, ale pokazać pewien zarys polityki wschodniej UE, która dotyczyłaby zwłaszcza Ukrainy - dodał.
Kułakowski uważa, że dla Unii Europejskiej zasadniczą kwestią jest wspólna polityka energetyczna - w tym dywersyfikacja dostaw ropy i gazu; jej "dalekosiężna" polityka wschodnia, a także jesienny Szczyt UE-Rosja.
Przewiduje, że Polska i kraje bałtyckie będą się prawdopodobnie starały "o mocny tekst i szeroko zakrojoną pomoc" i nie wyklucza, że takie stanowisko może poprzeć również Szwecja - która, wraz z Polską, jest współautorem koncepcji partnerstwa wschodniego - jednak pod warunkiem, że będzie ono "łączyło stanowczość z realizmem i nie będzie prowokacyjne".
Europoseł zwrócił także uwagę, że poszczególne kraje Unii zmieniają swoje stanowiska wraz z rozwojem sytuacji._ Kraje, które sądziły, iż konflikt można zażegnać w zaciszu gabinetów, m.in. Francja i Niemcy teraz lekko zaostrzają swój kurs_ - zauważył.
Podkreślił przy tym, że "27" powinna w trybie pilnym przemówić jednym głosem, a kształt deklaracji końcowej powinien być adekwatny do wymowy szczytu. W świat powinien pójść sygnał, że mimo różnorodności stanowisk, consensus jest możliwy - powiedział były negocjator.
Niestety w dobie braku traktatu, Unia jawi się jako politycznie słaba i niejednolita. Pilne zwołanie szczytu dowodzi wagi problemu i zdolności operacyjnych prezydencji francuskiej, ale nie zatrze wrażenia pewnego braku wizji i poczucia solidarności - uważa Kułakowski.
Poniedziałkowe spotkanie przywódców państw UE może natomiast - jego zdaniem - stanowić przyczynek do dalszej dyskusji na temat przyszłości Unii i losów Traktatu Lizbońskiego.