Uczta na teczkach

Czy obóz rządowy w Warszawie dał sygnał do polowania na czarownice i do nagonki na komunistów? Tak interpretują ustawę o lustracji zagraniczni obserwatorzy.

10.04.2007 09:10

Ustawa stanowi próbę rozliczenia z funkcjonariuszami komunistycznego aparatu bezpieczeństwa i ich pomocnikami w 17 lat po upadku tamtego systemu. Podlegają jej pracownicy państwowi, ale też nauczyciele akademiccy, prawnicy i dziennikarze – również zatrudnieni w firmach prywatnych.

Zmiana warty

Do rozliczeń z rządami komunistów doszło tylko częściowo, m.in. dlatego, że to również dzięki PZPR zmiana ustroju w 1989 roku nastąpiła w sposób bezkrwawy. Zresztą partia ta zaskakująco szybko przeobraziła się w prozachodnią formację o nastawieniu prorynkowym. Tuż przed zmianą ustroju kierunek w PZPR i tak nadawali dalecy od ideo-logii oportuniści. Kiedy ruch na rzecz demokracji, skupiony wokół Solidarności, podzielił się wkrótce po wyborczym sukcesie, pragmatyczni działacze powrócili do władzy. Z ich grona wywodziło się trzech premierów – Oleksy, Cimoszewicz i Miller – ale również prezydent Aleksander Kwaśniewski, który sprawował swój urząd przez dziesięć lat.

Wraz z nimi kluczowe pozycje zajęli jednak działacze, którzy reprezentowali brutalne i mroczne strony przegranego systemu. Także dziennikarze, będący dawniej propagandowymi podporami reżimu, zajmowali kierownicze stanowiska w mediach publicznych. Te zaskakujące kariery trafiały do nagłówków gazet, bo obrażały poczucie sprawiedliwości wielu Polaków. Kiedy bracia Kaczyńscy doszli do władzy pod hasłem rozliczeń, idea lustracji powróciła. Także przy wsparciu sporej części młodego pokolenia złaknionego awansu. Z ich punktu widzenia lustracja to nie tylko moralna konieczność, ale też prosty pomysł na pokoleniową wymianę kadr. Dlatego też konserwatywni publicyści, liczący sobie poniżej 40 lat, zwani w Polsce „młodymi wilkami”, zadają starszym pytanie o ich uwikłanie w partyjny reżim. Robią to w agresywnym tonie, który zasłużonym działaczom Solidarności każe wołać o umiar. Tacy przywódcy dawnego ruchu na rzecz demokracji jak Tadeusz Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny premier, zarzucają „młodym wilkom” –
kontrolującym już część prasy i mediów elektronicznych – że zbytnio upraszczają sobie zadanie. Formułowane na wyrost oskarżenia i obelgi są już dziś w polskich mediach na porządku dziennym i to na skalę bez precedensu w jakimkolwiek demokratycznym państwie Europy. Papież Benedykt XVI miał powody ku temu, by podczas swej pielgrzymki do Polski zeszłej wiosny upominać narodowo-katolickich gorliwców: „Nie czyńcie się sędziami pokolenia, które żyło w innych czasach i w innych warunkach!”

Thomas Urban

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)