Uczestnicy starć w Medyce nie trafili do aresztu
Trzej uczestnicy wtorkowych starć z policją na przejściu granicznym w Medyce nie trafili do aresztu. Osoby te są podejrzane o czynną napaść na policjantów z użyciem
niebezpiecznych narzędzi.
05.12.2008 | aktual.: 05.12.2008 11:35
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu Marta Pętkowska, przemyski sąd nie uwzględnił wniosków prokuratury o aresztowanie tych podejrzanych na trzy miesiące. Sąd przyjął, że pomimo ewentualnego skazania ich w procesie istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie to kara w zawieszeniu. Zdaniem sądu wolnościowe środki zapobiegawcze będą zatem wystarczające.
Rzeczniczka dodała, że prokuratura złoży zażalenie na postanowienie sądu.
Według prokuratury, podejrzani zaatakowali funkcjonariuszy "w celu zmuszenia ich do zaniechania czynności służbowych, mających przywrócić prawidłowy ruch na granicy".
Dwóm innym osobom przemyska prokuratura rejonowa zarzuciła natomiast usiłowanie naruszenia nietykalności cielesnej policjantów, w celu uniemożliwienia im ujęcia sprawców. Ponadto wszyscy podejrzani mają zarzut czynnego udziału w zbiegowisku w obrębie przejścia granicznego oraz działania o charakterze chuligańskim.
W stosunku do tych trzech podejrzanych, po nieuwzględnieniu wniosków o areszty, zastosowano dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Wobec dwóch pozostałych podejrzanych zastosowano jeszcze wcześniej dozór policji, zakaz opuszczania kraju i zakaz przebywania w pobliżu przejścia granicznego.
Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie ujawnia, czy podejrzani przyznali się do zarzucanych czynów. Niektórym z nich grozi do 10 lat pozbawienia wolności, niektórym - do pięciu.
Rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu kpt. Elżbieta Pikor poinformowała, że w piątek rano w pobliżu przejścia przebywa ok. 20 osób, które zmieniają się podczas protestu; nie utrudniają ruchu. Na miejscu są policjanci, którzy kontrolują sytuację.
Protest "mrówek", których głównym źródłem utrzymania był handel papierosami przynoszonymi z Ukrainy, rozpoczął się o północy z niedzieli na poniedziałek, gdy zaczęły obowiązywać nowe przepisy, które pozwalają przenosić przez granicę tylko do 40 sztuk papierosów.
Wówczas kilkaset osób zablokowało przejście graniczne dla pieszych. W poniedziałek rano "mrówki" zaostrzyły protest. Kilkaset osób zablokowało także przejście drogowe. Samochody kierowano na przejścia w Korczowej i Krościenku. Dopiero siłowa interwencja policji udrożniła przejście. Protestujący obrzucili policjantów butelkami, kamieniami.
Sytuacja powtórzyła się we wtorek. W czasie akcji udrażniania przejścia rannych zostało dwóch policjantów - jeden z rozciętym przez kamień łukiem brwiowym przebywa w szpitalu, drugi - uderzony oponą - z obrażeniami klatki piersiowej został już zwolniony do domu.
Po dwóch starciach z policją zatrzymano 20 najbardziej agresywnych osób. Większość z nich dostała jedynie mandaty i została wypuszczona. W policyjnej izbie zatrzymań zostało sześć osób, pięciu z nich postawiono zarzuty. Szósty agresywny uczestnik blokady, w wieku 17 lat, ze względu na złe samopoczucie, decyzją lekarza został w środę przewieziony do szpitala - informował w czwartek rzecznik przemyskiej policji podinsp. Jan Faber.