U Łukaszenki areszt gorszy od karceru
Warunki w białoruskich aresztach przypominają
karcer i muszą być jak najszybciej zmienione - uważają
przedstawiciele miejscowej opozycji, którzy za organizację akcji
"O lepsze życie" spędzili za kratkami 15 dni. Napisali w tej
sprawie do mińskiego biura OBWE.
04.04.2003 | aktual.: 04.04.2003 12:39
Aresztowani po akcji protestu wobec zubożenia społeczeństwa Andrej Sannikau, Ludmiła Hriaznowa i Dmitrij Bandarenka pinformowali Biuro Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, które ma monitorować przestrzeganie praw człowieka na Białorusi, o warunkach, w jakich przebywali ponad dwa tygodnie.
W oficjalnym liście do szefa Biura Eberharda Heikena opozycjoniści proszą, by przedstawiciele OBWE osobiście zapoznali się z warunkami, jakie panują w stołecznym areszcie dla osób skazanych za wykroczenie administracyjne i bezzwłocznie zwrócili się do białoruskich władz o poprawę tych warunków.
"Według naszej oceny, skazane za wykroczenia osoby, w tym tysiące uczestników pokojowych, opozycyjnych demonstracji, przebywają w warunkach gorszych niż przestępcy kryminalni" - napisali opozycjoniści.
Największe ich oburzenie wzbudził fakt, że aresztowanym nie są przedstawiane ich prawa oraz to, że przed odesłaniem do celi żaden z aresztowanych i osądzonych nie przechodzi badania lekarskiego. W jednej celi znajdują się często - wraz ze zdrowymi - gruźlicy, chorzy psychicznie lub alkoholicy w stanie delirium.
Aresztantom nie zezwala się na spacery na świeżym powietrzu. Cele nie są przewietrzane, zimą temperatura w nich nie przekracza 7 stopni Celsjusza, latem skacze do ponad 30 stopni. Aresztowani muszą spać na gołych deskach - nie ma nawet koców.
Skazani nie mogą zadzwonić, by poinformować bliskich o miejscu swojego pobytu. Zakazane jest prowadzenie korespondencji. We wszystkich celach, zdaniem autorów listów do OBWE, ukryte są kamery wideo, które nagrywają zachowania aresztowanych.(mp)