PolskaTysiąc osób słuchało debaty o UE

Tysiąc osób słuchało debaty o UE

Około tysiąca mieszkańców Prudnika (Opolskie) przysłuchiwało się w sobotę debacie politycznej na temat zalet i wad wejścia do Unii Europejskiej. Większość pytanych przez PAP ma zamiar pójść w niedzielę do lokali wyborczych i zagłosować w
prareferendum, ale negatywnie ocenia sens debaty.

26.04.2003 21:12

W debacie wzięli udział przedstawiciele 10 partii: Ligi Polskich Rodzin, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Platformy Obywatelskiej, Ruchu Katolicko-Narodowego, Unii Polityki Realnej, Unii Wolności, Unii Pracy, Samoobrony, Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Prawa i Sprawiedliwości.

"Jej poziom (debaty) jest żenujący, zwłaszcza ze strony przeciwników integracji" - powiedziało słuchające polityków małżeństwo z Prudnika, które znacznie wyżej oceniło przygotowanie do dyskusji zwolenników wstąpienia Polski do Unii. "Bardziej przekonują mnie argumenty PiS, czy SLD" - dodał mężczyzna przysłuchujący się debacie.

Na niski merytorycznie poziom dyskusji zwracali uwagę także inni prudniczanie. "Tu powinny padać rzeczowe argumenty ludzi, którzy znają prawo unijne i możliwości, jakie pojawią się w momencie wejścia Polski do Unii" - powiedział jeden z pytanych, który podkreślił upolitycznienie sobotniej debaty. "Wiadomo, ze najwyżej za rok będzie kampania wyborcza do parlamentu i partie chcą wygrywać swoje na takich imprezach, i robią ludziom 'wodę z mózgu'" - dodał.

Pytani przez PAP mieszkańcy zwracali też uwagę na mało kurtuazyjny przebieg debaty - "ale to już stara polska 'choroba'" - mówili.

"Nie sądzę, żeby ta debata coś zmieniła. Myślę, że wszyscy powinniśmy opowiedzieć się za wejściem Polski do Unii. Jeśli nie dla nas, to dla naszych dzieci i wnuków" - powiedział 40-latek, który razem z żoną i znajomymi specjalnie zarezerwował stolik w restauracji, aby przysłuchiwać się wystąpieniom polityków.

W przeciwieństwie do polityków, którzy nieraz bardzo emocjonalnie przemawiali i reagowali na wystąpienia swoich adwersarzy, mieszkańcy potraktowali sobotnie imprezy przed prareferendum jak piknik. Spacerowali z dziećmi, przyjeżdżali na rowerach, jedli kiełbaski i pili piwo.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)