Tylko jedna obietnica Komorowskiego będzie kosztowała ponad 100 mln zł
Na finiszu kampanii wyborczej Bronisław Komorowski stał się zagorzałym zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych. Prezydent skierował już do senatu postanowienie o zarządzeniu 6 września ogólnokrajowego referendum m.in. w sprawie JOW-ów. Ma się ono odbyć 6 września. - Koszt głosowania przekroczy 100 milionów złotych - mówi WP Janusz Płochocki z Państwowej Komisji Wyborczej.
Ostatnie ogólnokrajowe referendum odbyło się w 2003 r. Dotyczyło wyrażania zgody na ratyfikację Traktatu w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej. Jak sprawdziliśmy w Państwowej Komisji wyborczej, kosztowało 82 mln zł.
Od tego czasu minęło 12 lat i teraz koszt byłby wyższy. - Przekroczyłby 100 milionów złotych - mówi Janusz Płochocki z PKW. Za referendum w sprawie JOW-ów, które stały się elementem kampanii wyborczej, zapłacą oczywiście podatnicy. Ale jest jeden warunek. Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów musi przegłosować zarządzenie głosowania.
Jak wynika z ustawy o referendum ogólnokrajowym, senat ma 14 dni na podjęcie decyzji w sprawie wniosku prezydenta. Jeśli większość senatorów będzie „za”, do głosowania musi dojść w ciągu 90 dni. Połączenie głosowania z wyborami parlamentarnymi przyniosłoby oszczędności dla budżetu, ale nie ma takiej możliwości, ponieważ mają się one odbyć kilka tygodni później.
Co ważne, jeśli Andrzej Duda wygra wybory prezydenckie, a senat zdąży przegłosować referendum do czasu jego zaprzysiężenia, nowa głowa państwa nie może już cofnąć tej decyzji.
Jeśli w referendum weźmie udział ponad 50 proc. uprawnionych, to wynik jest wiążący i przegłosowane zmiany muszą zostać wprowadzone w ciągu 60 dni od momentu, gdy zostanie ogłoszona uchwała Sądu Najwyższego, że referendum było ważne.
Z ustawy o referendum ogólnokrajowym wynika, że w czasie kampanii przed głosowaniem można prowadzić kampanię. Mogą to robić m.in. obywatele, partie polityczne i stowarzyszenia.
Bronisław Komorowski chce, by Polacy odpowiedzieli na trzy pytania: czy są za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych, czy powinno zostać utrzymane finansowanie partii z budżetu oraz czy wątpliwości podatkowe należy rozstrzygać na korzyść obywatela, a nie urzędnika.
Plany Bronisławowi Komorowskiemu może pokrzyżować minister finansów. Mateusz Szczurek powiedział w radiu Tok Fm, że rozwiązanie podatkowe powinno zacząć obowiązywać przed datą referendum.