Tygrysy jechały z włoskiego miasteczka Latina. W regionie kojarzone jest z hodowlą dużych kotów na sprzedaż
Włoskie miasteczko Latina okryte jest złą sławą. To stąd wyruszyły tygrysy w tragiczną podróż do Rosji. Obrońcy zwierząt z całej Europy wskazują - doszło do sprzedaży zwierząt z miejscowej, tygrysiej hodowli. Ten biznes ma w tym małym miasteczku kwitnąć. Co więcej, odbywa się w nim również międzynarodowy festiwal cyrkowy. A ostatnia jego edycja zakończyła się dzień przed tym, jak tygrysy ruszyły w podróż.
Ciężarówka z 10 tygrysami wyjechała z włoskiego miasta Latina do Dagestanu 22 października. W sobotę 26 października kierowca przekroczył polsko-białoruską granicę. Służba graniczna Polski przepuściła transport, jednak białoruscy pogranicznicy odmówili wpuszczenia go do kraju. Powodem były niedociągnięcia w dokumentacji weterynaryjnej oraz brak wiz u kierowców. W rezultacie tygrysy spędziły kilka dni na granicy. Jedno zwierzę zmarło. Zwierzęta uratowało poznańskie ZOO. Siedem osobników pracownicy wzięli do siebie, dwa trafiły do zoo w Człuchowie.
Latina, włoskie miasteczko, z którego ruszył transport, ma niewiele ponad 100 tys. mieszkańców. Obrońcy przyrody mówią, że miasto to słynie z niechlubnego biznesu. - W mieście znajduje się kilka hodowli tygrysów na potrzeby cyrkowe. To są duże hodowle. Nawet na mapach googla w kilku miejscach na terenie Latiny widać klatki i okrągłe namioty używane do tresury zwierząt - mówi WP Maciej Bielak, aktywista z grupy "Animalus".
Tygrysie mafie
Jak mówił mediom przedstawiciel włoskiej fundacji LAV, Andrea Cassini, tygrysy zostały zakupione od prywatnej rodzinnej firmy, która właśnie w Latinie hoduje tygrysy i pokrewne im gatunki z przeznaczeniem na sprzedaż i tresurę. - To dosyć znana we Włoszech rodzina. Wcześniej zajmowali się też m.in. niedźwiedziami, aktualnie jest to zabronione - oświadczył aktywista. Rodzina powierzyła przewóz firmie, która zazwyczaj zajmuje się końmi. Tygrysom nie zapewniono możliwości poruszania się ani dostępu do świeżej wody.
Takich rodzin w Latinie ma być więcej. Jedna z obrończyń zwierząt nazywa je "mafiami", które zajmują się produkcją tygrysów i ich rozmnażaniem. Zwierzęta sprzedawane są głównie do cyrków.
Zwierzęta wykorzystywane w cyrkach muszą być oswajane i poddawane tresurze od małego. Anna Plaszczyk z Fundacji Viva tłumaczy w rozmowie z WP: - Dużych, nieudomowionych drapieżników nie da się wytrenować metodami pozytywnymi. W przypadku zwierząt cyrkowych tresura odbywa się w kontakcie bezpośrednim. Między zwierzęciem a treserem nie ma kraty. I jak znika ta bariera, zwierzę przestaje czuć się bezpiecznie. Wtedy używa się wobec niego przemocy. Są na to liczne badania - tu wchodzi w grę tylko tresura metodami negatywnymi, czyli metodami kary. Te zwierzęta cierpią.
Festiwal "Sztuki Cyrkowej"
W Latinie odbywa się również Międzynarodowy Festiwal Sztuki Cyrkowej. Tak się składa, że tegoroczna edycja rozpoczęła się 17 października. A zakończyła 21, czyli dzień przed tym, jak ruszył do Rosji transport z tygrysami.
- Ten festiwal jest jak targi branżowe. Zjeżdżają się cyrkowcy z całej Europy. Robią konkursy, pokazy. I to jest dla nich okazja do robienia interesów - tłumaczy aktywista. Jego zdaniem właśnie podczas tego festiwalu mogło dojść do "dobicia targu" ws. tygrysów, które miały trafić do Dagestanu w Rosji.
Wiadomo, że zwierzęta nie brały udziału w występach podczas festiwalu. Na scenach pojawiały się jedynie białe lwy i tygrysy.
Cena jednego tygrysa w zależności od m.in. pochodzenia i poziomu wytresowania, sięga od kilkunastu do nawet kilkuset tysięcy złotych.
Poznańskie zoo na swojej stronie w Facebooku na bieżąco zdaje relacje na temat stanu uratowanych zwierząt. Publikuje przy tym ich zdjęcia. Tygrysy otrzymały imiona: Merida, Aqua, Samson, Softi, Gogh, Kan i Toth. Ich kondycja z dnia na dzień ulega poprawie, jednak nadal trwa ich leczenie. Dwa osobniki, które trafiły do Człuchowa również mają się lepiej. Ich stan jest stabilny.
W poniedziałek poznańskie ZOO poinformowało, że pięć tygrysów uratowanych z transportu w najbliższy weekend trafi do azylu w Hiszpanii. Dyrektor poznańskiego zoo Ewa Grabczyńska poinformowała, że jest zgoda Ministerstwa Klimatu na wyjazd zwierząt.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl